Kontrowersyjny mnich usłyszał wyrok 3,5 roku pozbawienia wolności. Prokuratura zażądała czterech lat więzienia, ale sąd jednak uznał wiek oskarżonego, chorobę i jego działalność charytatywną za okoliczności łagodzące.
Zbuntowany mnich przejął klasztor
Prawdziwe nazwisko mnicha to Nikołaj Romanow. Zyskał rozgłos na początku 2020 roku po zakwestionowaniu istnienia pandemii Covid-19, przeciwstawianiu się zakazom odprawiania nabożeństw oraz krytykowaniu Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego.
Romanow przeklął także władze Rosji. Prezydenta Władimira Putina nazywał "zdrajcą ojczyzny", służącym satanistycznemu "światowemu rządowi" i potępiał zwierzchnika Cerkwi patriarchę Cyryla.
Czytaj także: Niedawno został posłem. Teraz chce się sprawdzić w ringu
W czerwcu 2020 roku duchowny przejął kontrolę nad kobiecym klasztorem w Sriednieuralsku niedaleko Jekaterynburga na Uralu i uparcie odmawiał opuszczenia go. 28 grudnia Siergiej został zatrzymany przez grupę komandosów. Ciążyły na nim zarzuty dotyczące naruszania prawa do wolności wyznania, a także nakłaniania zakonnic i parafian do popełnienia samobójstwa.
Na Uralu Romanow uważany był za przywódcę sekty czczącej ostatniego cara Mikołaja II. Grupa uznaje jego śmierć za ofiarę analogiczną do ukrzyżowania Jezusa Chrystusa. Prokuratura oskarżyła duchownego także o ekstremizm. Miał wzbudzać "wrogość wobec Żydów, katolików i muzułmanów". W tej sprawie wszczęto nowe dochodzenie.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.