43-letnia Gyulchehra Bobokulova odcięła głowę 4-letniej dziewczynce, którą opiekowała się od 3 lat. Następnie wyszła z odciętą głową na ulicę i wymachując nią, wykrzykiwała "Allahu Akbar". Teraz mordercza niania ma wyjść na wolność, zaledwie pięć lat po przerażającym ataku - donoszą źródła z Moskwy.
Morderczyni "wyleczona"
Niania rzekomo została "wyleczona" z zaburzenia psychiatrycznego, będącego powodem dokonanego przez nią brutalnego morderstwa. Do jej cudownego ozdrowienia doprowadzić mieli rosyjscy lekarze.
Plan zwolnienia zabójczyni z więzienia wywołał krytyczne reakcje społeczeństwa. Ludzie obawiają się, że niania może nadal stanowić zagrożenie.
Moja rodzina nie może czuć się bezpiecznie, jeśli Bobokulova w przyszłości odnajdzie mnie lub moje drugie dziecko. Podczas śledztwa zeznała, że miała zamiar zabić całą naszą rodzinę - powiedziała matka ofiary, Ekaterina Mescheryakova
Do makabrycznego wydarzenia doszło w 2016 roku w Moskwie. Do sieci trafiło wówczas przerażające nagranie, na którym widać Bobokulovą ściskającą w dłoniach odciętą głowę, która następnie spada na ziemię i toczy się po chodniku. Chwilę później kobieta zostaje obezwładniona przez policję i przechodniów.
Bobokulova. Choroba psychiczna czy ekstermizm?
Pochodząca z Uzbekistanu Bobokulova stwierdziła podczas przesłuchania, że w ten sposób chciała zemścić się na Władimirze Putinie za zamachy bombowe w Syrii. Dodała, że do zabicia małej Anastazji zmusił ją Allach.
Matka ofiary, z którą niania mieszkała przez kilka lat, powiedziała, że Bobokulova była "zdrowa na umyśle" i "wesoła”, zanim uległa wpływom ekstremistycznych ideologii w sieci.
Sąd uznał, że Bobokulova w czasie popełnienia czynu była niepoczytalna. Rodzice dziewczynki zakwestionowali orzeczenie sądów i zażądali odpowiedniego procesu. Poparł ich przywódca rosyjskiej opozycji Aleksiej Nawalny, który sugerował, że diagnoza psychiatryczna była motywowana politycznie.
Bobokulova jednak została ostatecznie wysłana na przymusowe leczenie psychiatryczne w szpitalu. Sąd orzekł, że cierpiała na napadową schizofrenię paranoidalną. Teraz lekarze są podobno przekonani, że ich pacjentka jest już nieszkodliwa.
W przypadku schizofrenii nawroty są zawsze możliwe. Nie da się ich uniknąć w 100 procentach, można je tylko zminimalizować. Po wypisaniu ze szpitala tacy pacjenci są pod specjalnym nadzorem - powiedział psychiatra Artem Gillen
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.