Do mamy jednego z uczniów w Wilkowicach jakiś czas temu zadzwoniła wychowawczyni syna. Zapytała, dlaczego nie uczęszcza on na zajęcia religii.
Chciała wiedzieć, czy jesteśmy niewierzący czy też może jesteśmy wyznawcami innej religii niż katolicka. Wyjaśniła, że miała o to zapytać na zebraniu, ale zapomniała, i że zobowiązał ją do tego dyrektor, który zbiera dane do ankiety dla Ministerstwa Edukacji i Nauki. Natychmiast odpowiedziałam, że takie pytanie jest niezgodne z prawem i nie zamierzam na nie odpowiadać - mówi mama ucznia w rozmowie z Gazetą Wyborczą.
Czytaj także: Uczniowie nie chodzą na religie. Najnowsze dane z Kielc
Podobne pytanie padło cztery lata wcześniej z ust wychowawczyni starszej córki. Nauczycielka tłumaczyła, że zadawanie takich pytań zlecił ksiądz. Zarówno wtedy, jak i teraz, kobieta nie zdecydowała się odpowiedzieć. Tym razem jednak chciała wyjaśnić całą sytuację i wybrała się do dyrektora szkoły.
Nie mam żalu do wychowawczyni syna i nie chcę, by miała kłopoty, bo wiem, że dostała polecenie służbowe i musiała je wykonać. Chciałam jednak zwrócić uwagę dyrektorowi, że takie sytuacje nie powinny mieć miejsca - mówi mama.
Dane potrzebne dla gminy
Kobieta nie zastała w szkole dyrektora. Swoimi wątpliwościami podzieliła się z obecną na miejscu sekretarką, która wyjaśniła jej, że dane są zbierane dla gminy, która ma obowiązek zapewnić zajęcia z religii każdego wyznania. Jeśli na takie lekcje zgłosi się mniej, niż 7 uczniów, zajęcia są realizowane w grupach międzyklasowych lub międzyszkolnych. Słowa sekretarki w rozmowie z Gazetą Wyborczą potwierdził dyrektor placówki.
Są uczniowie, którzy nie uczestniczą w szkole w zajęciach religii katolickiej, ale biorą udział w zajęciach religii swojego wyznania, organizowanych w pozaszkolnych punktach katechetycznych w Bielsku-Białej. Płaci za nie bielski Urząd Miejski, ale potem występuje do naszej gminy o pokrycie kosztów udziału w zajęciach dzieci z Wilkowic. Gmina chce mieć rozeznanie, ile pieniędzy musi na to zaplanować w budżecie - mówił dyrektor SP nr 2 Władysław Nikiel.
Zdaniem mamy ucznia, brak odpowiedzi ze strony rodzica na tego rodzaju pytania powinien być wyraźnym sygnałem dla władz szkoły, że dziecko nie będzie uczęszczało na żadne zajęcia religijne.
Niewygodne i nielegalne pytanie
Fundacja Wolność od Religii przypomina, że dopytywanie o religię jest łamaniem prawa. W konstytucji wyraźnie zapisano "nikt nie może być obowiązany przez organy władzy publicznej do ujawniania swojego światopoglądu, przekonań religijnych lub wyznania".
Od 2023 r. Ministerstwo Edukacji i Nauki chce wprowadzić obowiązek wyboru lekcji między religią a etyką. Jednak sam Rzecznik Praw Obywatelskich, Marcin Wiącek, nie jest przekonany co do słuszności takiego założenia.
Fundamentalna zmiana dotychczasowej organizacji tych lekcji może budzić wątpliwości pod kątem poszanowania praw obywatelskich. Zasadne byłoby poddanie tak ważnego projektu konsultacjom społecznych. Po zmianie należałoby zaś dołożyć starań, aby przekazywana wiedza miała charakter pluralistyczny i była prezentowana w sposób obiektywny i dopuszczający krytyczną dyskusję" - brzmi komunikat RPO.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.