Mateusz od dziecka był pacjentem Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi, ponieważ urodził się z wadą serca.
W rozmowie z dziennikiem "Fakt" 23-latek wyznał, że o jego wadzie serca wiedziało niewiele osób. Jednak poinformowano o tym nauczycieli, co uratowało mu życie, ponieważ kiedy pięć lat temu w szkole nagle doszło do zatrzymania akcji serca Mateusza, natychmiast uzyskał on potrzebną pomoc.
Przeżył ten dramatyczny incydent i trafił do szpitala w Łodzi. Tam lekarze zdiagnozowali, co wywołało zatrzymanie akcji serca u młodego mężczyzny. Przeszedł jedną operację, a później drugą w Warszawie.
Rekonstrukcja aorty spowodowała ucisk na tętnice płucną i zwężenie tętnicy u pacjenta. Dlatego konieczny był kolejny zabieg - powiedział prof. Tomasz Moszura z ICZMP w Łodzi.
Ze względu na unikalną budowę serca i naczyń pacjenta, wszczepiona proteza aorty uciskała nietypowo przebiegającą tętnicę i spowodowała jej zawężenie. Trzeba było ponownie wykonać zabieg, a ten był już bardzo ryzykowny.
"Drugiego takiego serca nie ma na świecie"
Kolejne wykonywane operacje spowodowały zmiany w anatomii pacjenta.
Drugiego takiego serca nie ma na świecie. Poradzi sobie z nim tylko ten, kto już dokonywał takiej operacji. Dlatego, mimo że jest już dorosły, trafił pod opiekę kardiologów i kardiochirurgów dziecięcych. Tych samych, którzy opiekowali się Mateuszem od lat - mówią lekarze.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kardiolog czy kardiochirurg może nie pamiętać pacjenta, ale ma w pamięci obraz jego serca. Tak było i w tym przypadku. Całą operację rozrysowałem sobie, zaplanowałem krok po kroku. Zamówiliśmy niezbędne instrumenty, żeby rozszerzyć i udrożnić naczynia pacjenta, ale i tak podczas operacji nie obyło się bez niespodzianek - wyjaśnia doktor Tomasz Moszura.
Czytaj więcej: Sygnał ostrzegawczy od serca. Pojawia się po przebudzeniu
Przebieg operacji
Zabieg Mateusza wykonywali kardiolodzy z dwóch klinik - dziecięcej i dla dorosłych. Dodatkowo na czas trwania zabiegu do dyspozycji przygotowane były dwa zespoły operacyjne, a blok operacyjny kardiochirurgii odwołał tego dnia wszystkie inne zabiegi. W pogotowiu czekał też zespół kardiochirurgów.
Podczas operacji trzeba było domówić dodatkowe stenty, ponieważ okazało się, że te dostępne w szpitalu miały inną średnicę niż naczynia krwionośne pacjenta.
Jednak zabieg się powiódł. Nie trzeba było ponownie rozcinać klatki piersiowej pacjenta, dlatego już tydzień po operacji Mateusz może wyjść ze szpitala.
Czytaj również: Tomasz Stockinger miał operację serca. "Byłoby już po mnie"
"Nareszcie czuję się świetnie"
23-latek jest mechatronikiem, ale dotychczas z powodu choroby serca nie mógł myśleć o przyszłości.
W szkole budowałem roboty i chciałbym to nadal robić. A dzięki lekarzom nareszcie czuję się świetnie i już zaczynam układać plany na przyszłość - powiedział portalowi "Fakt".