Problemy z ogrzewaniem w Podolsku pojawiły się na początku stycznia. Z powodu mrozów doszło do awarii sieci ciepłowniczej. Dokładnie 4 stycznia padła kotłownia w fabryce Klimowski, która dostarczała ciepło do budynków.
Kilka dni później pojawiły się informacje o interwencji gubernatora Andrieja Worobiowa. Zdał on raport samemu Władimirowi Putinowi. Doszło do zatrzymania dyrektora generalnego fabryki Klimowskiego oraz kierownika zakładu. Winą obarczono także zastępcę burmistrza Podolska.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nie mieli ogrzewania. Dostali wyższe rachunki
Mieszkańcom Podolska i innych miejscowości w pobliżu Moskwy obiecano, że problem zostanie rozwiązany w miarę szybko. Internet obiegły zdjęcia, na których widać osoby próbujące się ogrzać przy ogniskach. Wolontariusze rozdawali także koce i grzejniki elektryczne.
Sytuacja była naprawdę dramatyczna. Temperatura spadała do -20 stopni Celsjusza. W mieszkaniach wynosiła ona nie więcej niż 12 stopni. W takiej sytuacji było od 20 do 30 tys. Rosjan.
W związku z awarią mieszkańcom Podolska i innych miast dotkniętych awarią obiecano, iż dostaną oni niższe rachunki za prąd. Musieli się jednak mocno zdziwić, gdy zobaczyli fakturę. Po sieci krąży zdjęcie rachunku. Mieszkańcom Podolska podwyższono cenę pięciokrotnie.
Zobacz także: "Rosja bez Putina". Nie darowali 76-latkowi
Zamiast 951 rubli kwota do zapłaty wyniosła ponad 4,5 tys. rubli w porównaniu ze styczniem ubiegłego roku. W przeliczeniu na złotówki to wzrost z około 40 złotych do 190-200 złotych w zależności od kursu.
Na razie nie wiadomo, czy władze będą podejmowały jakiekolwiek interwencje w tej sprawie. Być może znów ciężar odpowiedzialności będzie musiał wziąć na swoje barki Władimir Putin, który jedną decyzją może zmienić w Rosji dosłownie wszystko.