Mieszkańcy od jakiegoś czasu obserwowali rosnącą liczbę much, która teraz może być liczona w tysiącach. Z zaniepokojeniem zgłosili sprawę w urzędzie miejskim. Zainteresowały się nią Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska i Państwowa Inspekcja Weterynaryjna. Druga z instytucji wszczęła kontrolę, ponieważ zdaniem mieszkańców źródło problemu może tkwić w pobliskiej fermie drobiu.
Problem zgłaszali mieszkańcy, których posesje sąsiadują z jedną z największych ferm drobiu w gminie, więc podjęliśmy tam kontrolę interwencyjną - powiedziała w rozmowie z Polsat News Sylwia Stemplewska z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Opolu.
Wstępne oględziny terenu nie wykazały nieprawidłowości, ale na całościowy raport trzeba będzie poczekać do końca tego tygodnia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mieszkańcy obawiają się o swoje zdrowie
Moskitiery, muchołapki, lepy...mieszkańcy próbują wszystkiego. Ale cały czas boją się też o swoje zdrowie, bo muchy mogą przenosić choroby. Do tego ich zwykła codzienność zmieniła się w koszmar. Nie mogą się cieszyć wakacjami, latem i świeżym powietrzem.
Nie da się siedzieć na tarasie. Muchy od razu siadają na jedzeniu i na nas - wyznała jedna z mieszkanek w rozmowie z Polsat News.
Mieszkańcy przyznają, że problem zaczął się jeszcze w połowie maja i nadal nikt nie znalazł przyczyny muszej plagi.
Muchy zalewają polskie wsie
W czerwcu głośno było o miejscowości Czechy w Zachodniopomorskiem. Tam również mieszkańcy stali się ofiarami plagi much. Do pojawiania się tych owadów byli przyzwyczajeni - w końcu to wieś. Ale ich liczba przerastała najśmielsze oczekiwanie - nie można było siedzieć na tarasie, w ogrodzie czy rozpalać grilla.
Mieszkańcy winą obarczali okoliczną fermę trzody chlewnej. Jednak urzędnicy skontrolowali jej teren i nie wykazali żadnych nieprawidłowości. Tematem zajął się sanepid. Entomolodzy przyznali, że problem może leżeć przede wszystkim w wysokich temperaturach i braku deszczu.