Pod swoim ostatnim zdjęciem na Instagramie napisała "ostatni lot w tym piekielnie okropnym roku". Christine Angelica Dacera miała 23 lata i spełniała swoje marzenia pracując jako stewardessa. W tym roku pierwszy raz spędziła święta poza domem.
Czytaj także: Rysunki 5-latki ujawniły przerażające fakty
Sylwestra spędzała w hotelu na Filipinach. To miało być jedno ze spełnionych marzeń o wejściu w nowy rok w pod palmami. Towarzyszyć miała jej trójka przyjaciół. Okazało się, że w apartamencie było więcej osób.
Dziewczyna 1 stycznia została znaleziona nieprzytomna w hotelowej wannie. Przyjaciele, którzy spędzali z nią sylwestra, gdy zobaczyli, w jakim jest stanie, od razu wezwali pomoc. W szpitalu stwierdzono zgon.
Okazało się, że w apartamencie było jeszcze 11 innych mężczyzn. Nie znali się z Christine, byli znajomymi jej przyjaciół. Zostali oskarżeni o gwałt i morderstwo 23-latki.
Czytaj także: Rydzyk błaga o pomoc. Mówi o Sądzie Ostatecznym
Jak podaje tabloid The Sun, na dokładne wyniki sekcji zwłok trzeba będzie poczekać. Jednak wstępna analiza jest jednoznaczna - doszło do gwałtu i przemocy. Na ciele dziewczyny miało być wiele siniaków, szarpanych ran i zadrapań. Ponadto znaleziono również męskie nasienie. Prokuratura czeka na wyniki badań toksykologicznych.
Śmierć dziewczyny wstrząsnęła jej fanami na Instagramie. 23-latkę obserwowało 13 tys. internautów. Pod jej zdjęciami zaczęły pojawiać się komentarze z wyrazami współczucia dla rodziny i pożegnaniami. Sprawa budzi też wiele pytań, choć jedno pojawia się szczególnie często - gdzie byli trzej przyjaciele, gdy doszło do tragedii?
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.