Ania i Kuba feralnego dnia przechodzili przez pasy znajdujące się na ulicy Opieńskiego w Poznaniu. Byli zaledwie 50 metrów od mieszkania dziewczyny, która za chwilę miała wrócić bezpiecznie do domu. Tak się jednak nie stało. Oboje tego wieczora, 9 stycznia 2019 roku, zostali potrąceni przez Mariusza G. - podaje źródło, Głos Wielkopolski.
Przeczytaj także: Melania Trump weszła na scenę i... Nagranie jest hitem
Trafili do szpitala w ciężkim stanie. Stan 25-letniego Kuby, chłopaka Ani, był tak ciężki, że mężczyzna dwa dni później zmarł. Po śmierci jego organy posłużyły innym ludziom, dla których stał się bohaterem. Ania natomiast przeżyła wypadek, jednak jeszcze przez kolejne miesiące dochodziła do siebie.
Dopiero kilka tygodni później ponownie nauczyła się mówić. Na stałe straciła słuch w jednym uchu. Ponadto przeszła przez ciężką rehabilitację, aby odzyskać sprawność mięśniową. Wciąż odczuwa skutki wypadku, którego... nie pamięta.
Przeczytaj także: Koronawirus w Polsce. Koszmarny raport MZ. Wszyscy mówią o jednym
Sąd orzeknie winę w czwartek. Mariuszowi G. grozi 2 lata pozbawienia wolności
W czwartek, jak podaje Głos Wielkopolski, ma mieć miejsce rozprawa sądowa, która rozstrzygnie, kto jest winny wypadku z 2019 roku. Mariusz G., kierowca, twierdzi, że jest niewinny.
Przeczytaj także: „Homofob, nieuk i cham”. Kontrowersyjny wpis Sikorskiego
Ania i Kuba rzekomo mieli wyskoczyć mu przed samochód. Mieli wbiec na jezdnię, gdy G. zupełnie się tego nie spodziewał. Choć wersja ta jest sprzeczna z wersją prokuratury, to jednak Mariusz G. trzyma się jej i zamierza zgłosić apelację od czwartkowego wyroku, ogłoszonego przez Sąd Rejonowy Poznań Stare Miasto, jeśli ten będzie dla niego niekorzystny.
Mariuszowi G. grożą 2 lata więzienia. 65-letni kierowca domaga się jednak uniewinnienia.