Przyszedł czas podlotów. Młode ptaki, które wykluły się z jajek opuściły już gniazda, ale są wciąż dokarmiane przez rodziców. Duże, puchate kulki z szeroko rozdziawionymi dziobami, czekają aż rodzice przyniosą im robaka albo gąsienicę.
Podlot nie jest jeszcze samodzielny, ale wykazuje już duże podobieństwo do dorosłych rodziców. Chociaż na to nie wygląda, jest pod stałą opieką. Można się o tym boleśnie przekonać przy spotkaniach z niektórymi wronami czy gawronami, którym zdarza się atakować ludzi, których uważają za zagrożenie dla swego potomstwa - tłumaczą pracownicy Lasów Państwowych.
Nie zawsze jednak rodziców widać – nie chcą swym widokiem zdradzać miejsca przebywania podlotów, co stanowi element naturalnej strategii antydrapieżniczej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Należy pamiętać, by nie podejmować żadnych kroków, gdy spotkamy podlota na swojej drodze.
Jeśli więc spotkacie takiego jegomościa podczas spaceru, nie podejmujcie żadnej interwencji. Taki ptak potrzebuje przede wszystkim spokoju, a zabranie go ze sobą, nawet w dobrej wierze będzie miało dla niego fatalne skutki. Odebrany rodzicom ptak nie będzie miał szansy nabyć wielu umiejętności umożliwiających mu prawidłowe funkcjonowanie w przyrodzie - apelują leśnicy.
Jeżeli ptak jest ranny lub znajdziesz nieopierzone pisklę, którego umieszczenie z powrotem w gnieździe nie jest możliwe - skontaktuj się z najbliższym ośrodkiem rehabilitacji dzikich zwierząt lub z wydziałem zajmującym się ochroną przyrody w gminie, ponieważ to w jej obowiązku jest pomoc dzikim zwierzętom (zazwyczaj, w praktyce, zajmuje się tym straż miejska).