Adresatami zaskakującego listu są m.in. prezydent Mołdawii Maia Sandu, ukraińskie i mołdawskie siły bezpieczeństwa oraz przedstawiciele mediów z obu krajów. W swoim liście "patrioci z Ministerstwa Bezpieczeństwa Państwowego" Naddniestrza skarżą się na dużą aktywność rosyjskich służb na terenie pseudorepubliki.
Nie będą w stanie wciągnąć Naddniestrza do wojny z Ukrainą i Mołdawią. Ich działania dotyczące organizacji fałszywych "ukraińskich" aktów terroru w Naddniestrzu doprowadziły do tego, że część ludności opuściła terytorium republiki, uciekając przed możliwą wojną. Większość z nich to młodzi mężczyźni w wieku poborowym, którzy nie chcą zginąć w krwawej i zagranicznej wojnie – cytuje treść listy ukraińska telewizja Kanał24.
"Nie wciągnięcie nas w tę wojnę". Zwrócili się do rosyjskiego wywiadu
Autorzy listu podkreślają, że przystąpienie do wojny z Ukrainą oznaczałoby początek końca quasi-republiki. Z tego powodu "patrioci" zwrócili się do wywiadu Rosji, apelując o zaprzestanie organizacji prowokacji, które podważają zaufanie mieszkańców Naddniestrza do Federacji Rosyjskiej, która wspierała powstanie separatystycznego rządu i do dziś traktuje to terytorium jako bazę dla swojego sprzętu wojskowego.
Sąsiedzi z niepokojem obserwują Naddniestrze. Od kilku miesięcy w mediach pojawia się temat ewentualnego wykorzystania przez Rosję Naddniestrza do wojny z Ukrainą lub ataku na Mołdawię. 25 i 26 kwietnia na terenie "republiki" doszło eksplozji nieopodal ministerstwa bezpieczeństwa w Tyraspolu, zniszczono dwa przekaźniki radiowe, ktoś miał również przeprowadzić "atak" na jednostkę wojskową i składy broni.
Władze Mołdawii odcięły się od tych incydentów, a ukraiński wywiad wprost oskarżył Rosję o prowokacje mające na celu wciągnięcie Naddniestrza do wojny z Kijowem. Według ukraińskich i mołdawskich mediów, na terenie "republiki" jest prowadzona akcja agitacyjna, zachęcająca mężczyzn w wieku poborowym do podpisania umowy z rosyjską armią.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.