Jak informuje portal Nexta, apel został wystosowany przez Departament Bezpieczeństwa Państwowego Litwy. Każdy taki wyjazd stanowi nie tylko wyraz wsparcia dla reżimu Aleksandra Łukaszenki, m.in. poprzez wspieranie gospodarki finansowo. Dodatkowo obecność obcokrajowców w kraju sojusznika Putina legitymizuje działania białoruskiego rządu.
Przeczytaj także: Haniebny czyn Białorusi wobec Polski. Wskazują, kto za tym stoi
Litwini nie będą jeździć na Białoruś? Tego chcą władze ich kraju
To jednak nie jest najważniejszy powód, dla którego rząd Litwy nie chce, aby obywatele udawali się w na wycieczki do Białorusi. Obawiają się, że mieszkańcy państwa, które jest w Unii Europejskiej, mogą zostać zwerbowani przez KGB.
Przeczytaj także: Bezczelne słowa Łukaszenki. Jest odpowiedź z Ukrainy
Nexta podkreśla, że KGB "poluje" na osoby, które przyjechały z państw należących do Unii Europejskiej. Nie szukają jednak ochotników, lecz są gotowi szantażować "kandydatów" nielegalnie zdobytymi informacjami i kompromitującymi materiałami.
Przeczytaj także: "Zemsta dyktatora na Polsce". Wjechał ciężki sprzęt. Niepokojące wieści
Od początku wojny w Ukrainie rząd Litwy stanowczo opowiada się po stronie napadniętego państwa. Zdecydowano się na wprowadzenie sankcji, polegających między innymi na zerwaniu współpracy między kolejami litewskimi i białoruskimi. Na zerwanie współpracy z Białorusią zdecydowali się również przedstawiciele rządu Łotwy.
To oznacza, że Białoruś straci 1,5–2 mld dol. zysków w 2022 r. Spowoduje to poważne straty białoruskiego budżetu oraz utratę wielu rynków. Zerwanie współpracy przez litewskie koleje z "Biełaruśkalij" są najbardziej bolesnym ciosem w białoruską gospodarkę ze wszystkich sankcji, których Mińsk doświadczał przez ostatnie trzy dekady – mówił Jarosław Romańczuk, czołowy białoruski ekonomista, w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej".