Sprawdzamy pogodę dla Ciebie...

Nie żyją dwa kangury z minizoo w Sosnowcu. Zawiniła ludzka bezmyślność

142

Nie żyją dwa kangury z minizoo w Sosnowcu. Jak podaje Urząd Miasta zwierzęta wystraszyły się psów, które towarzyszyły ludziom podczas spacerów w zoo. W trakcie ucieczki kangury doznały poważnych urazów.

Nie żyją dwa kangury z minizoo w Sosnowcu. Zawiniła ludzka bezmyślność
Zdjęcie ilustracyjne. (Pixabay)

Dwa kangury trafiły do sosnowieckiego minizoo w czerwcu 2022 roku. Dołączyły one do samotnego Kubusia, kangura, który przebywa tam od kilku lat. Kilka dni temu doszło do przykrego zdarzenia.

Odwiedzający minizoo wbrew regulaminowi przyszli do placówki z psami. Kangury bardzo się ich przestraszyły i zaczęły uciekać, przez co doznały poważnych urazów.

Przyczyną tego zdarzenia był na pewno stres, jaki towarzyszył młodym kangurom, dostosowującym się jeszcze do nowych warunków. Był on wywołany przede wszystkim obecnością psów na terenie minizoo, które nieraz reagowały agresywnie na jego mieszkańców. Kangury więc stresowały się i uciekały, w wyniku czego doznały dotkliwych urazów. Zapewniono im oczywiście opiekę weterynaryjną, ale nie udało się już uratować życia tym zwierzętom – mówi Rafał Łysy, rzecznik prasowy Urzędu Miejskiego w Sosnowcu w rozmowie z "Dziennikiem Zachodnim".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Cudem uratowali kangurzycę. Nie spodziewali się, że niespodzianki w jej torbie

Pracownicy minizoo podkreślają, że w regulaminie placówki jest zapis, zakazujący wprowadzania psów na teren placówki, ze względu na bezpieczeństwo oraz komfort mieszkających tam zwierząt.

Ta przykra sytuacja w minizoo spowodowała traumę u jego pracowników. Bardzo to przeżywają i trudno jest im się pogodzić z faktem, że dwóch kangurów już nie ma. Byli oni bardzo przywiązani do tych zwierząt i na razie nie przewidujemy zakupu nowych. To znów oznaczałoby długi proces adaptacji, a także wiele wysiłku ze strony opiekunów, ale przede wszystkim musiałoby zmienić się podejście ludzi, którzy odwiedzają placówkę i nie stosują się do regulaminu - mówi Rafał Łysy w rozmowie z "Dziennikiem Zachodnim".
Trwa ładowanie wpisu:facebook
Autor: ESO
Dziękujemy za Twoją ocenę!

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Które z określeń najlepiej opisują artykuł:
Wybrane dla Ciebie
Trzaskowski: Na spotkania w prekampanii jeżdżę prywatnym samochodem, urlopu nie planuję
PiS ogłosi swojego kandydata na prezydenta. Wiadomo już gdzie
Skrajnie osłabiony senior w Gdańsku. Jej reakcja uratowała życie 71-latka
Estonia. Tysiące niewybuchów na poligonie wojsk NATO
Łatwiejszy dostęp do pomocy psychologicznej dla nastolatków? "Zmiany od dawna oczekiwane"
Wywieźli ponad 600 opon. Smutny widok. "Las to nie wulkanizacja"
Groźny wypadek w Piotrkowie. Samochód wjechał w przystanek
Skandaliczna interwencja w Gdańsku. "Nie jestem zwykłym psem"
"Straszna tragedia". Szkoła żegna 14-letnią Natalię
Banan i kawałek taśmy klejącej. Kontrowersyjne dzieło sprzedane za miliony
Lewandowski nigdy nie był tak szczery. Otrzymał ważny telefon
Sukces astronomów. Uchwycili umierającą gwiazdę spoza Drogi Mlecznej
Przejdź na
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem strony Kliknij tutaj, aby wyświetlić