Jak pisze "Ria-Nowosti", Manguszew był dowódcą oddziału tzw. milicji ludowej Ługańskiej Republiki Ludowej i miał pseudonim "Bereg". Kilka dni temu został ranny strzałem w głowę z bliskiej odległości i trafił do szpitala. Mężczyzny nie udało się uratować.
Czytaj także: To Rosjanin zrobił na scenie. Spotkała go surowa kara
Nie żyje najemca
O śmierci rosyjskiego najeźdźcy propagandową agencję poinformował jego przyjaciel Akim Apaczow, jednak jej okoliczności nadal są tajemnicze. 5 lutego Tatiana Azarewicz, żona Manguszewa, powiedziała, że jej mąż, który walczył na Ukrainie, został zmasakrowany przez "kolegów" z jednostki, ale nikt rzekomo się tą sprawą nie zajął.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Radio Swoboda podawało, że do pobicia doszło w punkcie kontrolnym w pobliżu Kadyjewki. Prorosyjskie kanały na Telegramie podawały, że Manguszew został zabrany na oddział neurochirurgii miasta Stachanowa w nieuznawanej ŁRL. Miał ranę postrzałową głowy i "strzał został oddany w tył głowy z bliskiej odległości".
Został postrzelony
Manguszew znany jest jako były lider ruchu nacjonalistycznego "Lekka Ruś" i związku wojskowo-patriotycznych klubów "Rezerwa". Brał udział w kampaniach wojskowych we wschodniej Ukrainie i Syrii, a także w aneksji Krymu.
Rosjanin był ściśle powiązany z "fabryką trolli" Jewgienija Prigożyna, do czego sam przyznał. Również z rozkazu "kucharza Putina" zorganizował prowokatorów, którzy pracowali za pieniądze przeciwko jednej z kandydatek opozycyjnych w wyborach do moskiewskiej Dumy Miejskiej.
Czytaj także: Klamka zapadła. Zmieniają termin świąt!
Rosjanin grzmiał na scenie. "Nie może być pokoju"
O żołnierzu głośno było w sierpniu. Wówczas mężczyzna wystąpił na scenie trzymając w ręku czaszkę ukraińskiego żołnierza zabitego w pobliżu Azowstalu. Mówił, że Rosja jest w stanie wojny z ideą ukraińską, więc wszyscy Ukraińcy muszą zostać zniszczeni.
Nie prowadzimy wojny z ludźmi z krwi i kości. Prowadzimy wojnę z ideą. Z ideą Ukrainy jako państwa antyrosyjskiego. Nie może być pokoju. Musimy 'odukrainizować' Ukrainę. Musimy odzyskać nasze rosyjskie ziemie. Nie prowadzimy wojny z ludźmi. Jesteśmy w stanie wojny z ideą. To tragedia ukraińskich żołnierzy. Nie ma znaczenia, ilu musimy żołnierzy zabić - stwierdził Manguszew.
Rosyjski najemnik oświadczył na scenie, że trzymana przez niego czaszka to "szczątki zabitego ukraińskiego żołnierza", który bronił się w okupowanym Mariupolu. – To na pewno nie cywil, zabiliśmy go własnymi rękami – mówił rosyjski żołnierz.