Andrzej Mierzwa nie żyje. Tragiczną wiadomością o śmierci 59-latka podzieliła się żona muzyka za pośrednictwem mediów społecznościowych. Jak podaje "Fakt", nadal nie wiadomo, co było bezpośrednią przyczyną śmierci.
Andrzeju na zawsze w naszych sercach zostaniesz, muzyka PROCESSS-u też – możemy przeczytać na facebookowej stronie niezależnego wydawnictwa Zima Records.
Grupa powstała w 1982 roku w Gliwicach, jednak pierwszy skład pochodził z oddalonych o około 12 km Pyskowic.
Kiedyś, na jednym z pyskowickich podwórek spotkałem Bogiego (Bogusław Witas), miał niesamowitego "czuja" do muzyki, grał ze słuchu i czuł wszystkie klimaty, no prawie wszystkie. Trochę czasu mi zajęło przekonanie Bogiego do wspólnego grania i założenia zespołu, ale na szczęście się zgodził. Rozpoczęliśmy wspólne granie. Graliśmy, główkowaliśmy i stwierdziliśmy, że dwóch to za mało. Z innej kapeli wyrwaliśmy Siwego (Piotr Żukowski, a z ustnego polecenia skaperowaliśmy początkującego Kigena (Ryszard Wójcik). W wyniku różnych procesów, gdzieś w 1982 roku, powstał Processs – opowiadał o początkach zespołu Mierzwa.
Niedługo potem stali się jednym z najlepszych zespołów w historii polskiego punk rocka. To, co ich wyróżniało na tle innych zespołów to granie punka z elementami reggae. W latach 1985-1987 występowali na festiwalu w Jarocinie. Trafili też do filmu kręconego przez BBC na temat polskiego rocka: "My blood, your blood" (Moja krew, twoja krew). Gdy ich popularność zaczęła rosnąć, stworzyli teledysk do utworu "Stroszek" dla TVP2.
Po drodze niestety napotkali komplikacje - Witas wyjechał do Niemiec a Andrzej Mierzwa musiał odbyć służbę wojskową. Zespół zakończył działalność w 1990 roku.
Nie byliśmy skłóceni, nie zerwaliśmy kontaktów między sobą. Dlatego, po latach "idea wiecznie żywa", znowu ożyła – mówił Mierzwa.
Fani nie kryją żalu
Nie zgadzam się - napisał jeden z nich pod facebookowym postem o śmierci muzyka.
W 2015 Processs został reaktywowany.