Niezidentyfikowany tubylec uważany za ostatniego przedstawiciela swojego plemienia zmarł w brazylijskiej Amazonii. Mężczyzna przez ostatnie 27 lat żył w całkowitej izolacji. Był znany jako "człowiek z dziury" oraz "najbardziej samotny człowiek świata".
Zmarł "człowiek z dziury"
Jego ciało znaleziono 23 sierpnia w hamaku ustawionym przed należącą do niego słomianą chatą. Nie odnotowano żadnych śladów przemocy. Mężczyzna był ostatnim członkiem plemienia, którego pozostali członkowie zginęli w 1995 roku.
Grupa żyła na rdzennym obszarze Tanaru w stanie Rondônia, graniczącym z Boliwią. Większość plemienia została zabita już w latach 70. przez ranczerów chcących poszerzyć swoją ziemię. Do lat 90. przetrwało sześć osób, a w 1995 roku sześcioro zostało zamordowanych. "Człowiek z dziury" był ostatni.
Po ostatnim ataku farmerów, do którego doszło w 1995 roku, grupa rdzennych mieszkańców - która i tak prawdopodobnie była już mała - z sześciu osób stała się jedną. Winnych nigdy nie ukarano – poinformowała brazylijska agencja ds. ludności rdzennej (Funai).
Zgodnie z konstytucją Brazylii rdzenni mieszkańcy mają prawo do ziemi, którą zamieszkiwali wcześniej. Ci, którzy chcą ją przejąć, atakują tubylców lub nawet ich mordują. "Człowiek z dziury", chociaż żył w samotności, był regularnie monitorowany. Lokalne władze dbały o jego bezpieczeństwo i zdrowie. W 2018 roku członkom Funai udało się sfilmować mężczyznę podczas przypadkowego spotkania w dżungli. Na nagraniu widać, jak mężczyzna rąbie drzewo czymś, co przypomina siekierę.
Uważa się, że "człowiek z dziury" miał około 60 lat i zmarł z przyczyn naturalnych. Na jego terytorium nie było żadnych śladów włamania, a w jego chacie nic nie zostało naruszone. Przedmioty znalezione w obejściu sugerują, że mężczyzna uprawiał kukurydzę, maniok, papaję oraz banany.