Magdalena Kowallek o zakażeniu koronawirusem dowiedziała się dzień przed szczepieniem. Choć jako pielęgniarka była w grupie zero, wciąż czekała na swoją dawkę szczepionki wektorowej. Termin miała wyznaczony na 14 marca. 13 dowiedziała się, że zakaziła się COVID-19.
Zmarła 9 dni później. Pozostali członkowie rodziny przeszli zakażenie łagodnie. Niestety w przypadku pani Magdaleny niezbędna okazała się hospitalizacja. Jej mąż w reportażu TVN 24 wspomniał, że bardzo bała się trafić do szpitala. Mówił, że w środę napisała wiadomość o tym, że czuje się już lepiej. W piątek jednak trafiła na OIOM pod respirator. W nocy z niedzieli na poniedziałek już nie żyła.
Pani Magdalena pracowała w Lecznicy Citomed w Toruniu. Pielęgniarkę pożegnała Naczelna Izba Pielęgniarek. Miała 49 lat, leczyła się na tarczycę, ale oprócz tego nie miała chorób współistniejących.
Wielu z nas zapamięta ją jako osobę nietuzinkową, kochającą ludzi i życie. Jej osobowość pozostawia nam dobry wzór do naśladowania jak być dobrym człowiekiem i pielęgniarką - wspomina zmarłą Lecznica Citomed.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.