We wrześniu 2020 roku władze Botswany poinformowały, że odkryły przyczynę śmierci słoni. Miały nią być sinice, zatruwające zbiorniki wodne w okolicy neurotoksynami. Analiza magazynu "National Geographic" wskazuje jednak, że ta hipoteza jest mocno nieprawdopodobna.
Zewnętrzni eksperci wykazali, że testy na cyjanobakterie u słoni zostały przeprowadzone pobieżnie, a próbki nie były miarodajne. Wzbudziło to poważne obawy naukowców. Podkreślono, że to, co zabiło słonie, może zaatakować je ponownie.
Czytaj także: 300 martwych słoni. Znaleźli przyczynę
Rząd Botswany starał się zamieść sprawę pod dywan. "Ustalenie przyczyny zawsze jest trudne"
U martwych słoni odkryto nienaruszone kły, co niemal jednoznacznie wykluczyło kłusownictwo. Zwrócono także uwagę na to, że inne zwierzęta piły z tych samych zbiorników wodnych. Nie wykryto u nich jakichkolwiek objaw zatrucia.
Naukowcy podkreślają, że konieczne są dalsze badania, mające na celu zidentyfikowanie przyczyny śmierci słoni. Zapobiec ma to kolejnym podobnym incydentom w regionie. Zdaniem badaczy, nie jest to jednak wcale łatwa sprawa.
Ustalenie przyczyny masowego wymierania zwierząt jest zawsze trudne – mówi Christine Gosden, genetyczka z Uniwersytetu w Liverpoolu, cytowana przez "National Geographic". – Stany Zjednoczone potrzebowały ponad 25 lat, ogromnych sum pieniędzy i współpracy z międzynarodowymi ekspertami, aby w końcu ustalić, że za wymieranie bielików amerykańskich odpowiada niezidentyfikowany wcześniej szczep neurotoksyn produkowanych przez sinice – dodaje.
Badacze z Botswany byli od początku w niekorzystnej sytuacji. Dysponowali niewielkimi zasobami finansowymi oraz ograniczoną wiedzą. Wiele ciał słoni zbadano dopiero kilka miesięcy po ich odnalezieniu. Ponadto rząd miał przez dłuższy czas bagatelizować sprawę i odrzucać pomoc ekspertów zza granicy.
Naukowcy wciąż nie mają jednoznacznej odpowiedzi. "To nauczka dla całego świata"
Kiedy sprawa obiegła media na całym świecie, w śledztwo zaangażowali się międzynarodowi badacze ze sprzętem pozwalającym na dogłębne analizy. Swoje badania przeprowadził zespół profesor ochrony dzikiej przyrody Kathleen Alexander z Instytutu Politechnicznego i Uniwersytetu Stanowego Wirginii w USA. Główna hipoteza jej zespołu stanowi, że za śmierć słoni odpowiedzialne były jednak sinice.
Specjalny grant na zbadanie przyczyn śmierci słoni w Botswanie otrzymali także naukowcy z Queen’s University Belfast w Irlandii Północnej. Lider zespołu Eric Morgan twierdzi, że wyniki eksperymentów były niejednoznaczne.
Faktem jest, że słonie przestały umierać wraz z wyschnięciem wodopojów. Zdaniem Paula Oberholstera, eksperta ds. sinic z University of the Free State w Bloemfontein w RPA, jest to rozstrzygający dowód w sprawie.
Mmadi Reuben, główny weterynarz departamentu dzikiej przyrody Botswany podkreśla, że mimo wszystko, wiele pytań pozostaje bez odpowiedzi. Nie jest choćby jasne, jaki szczep neurotoksyn odpowiadał za śmierć słoni. Naukowcy planują w związku z tym dalsze monitorowanie sytuacji w delcie Okawango.
W przypadku choćby jednego czy dwóch zgonów, należy dokładnie zbadać przyczyny. Tego typu incydenty są one wskaźnikami zmian w środowisku. To nauczka nie tylko dla Botswany, ale i dla całego świata – podkreśla Joseph Okori, główny lekarz weterynarii w departamencie dzikiej przyrody Botswany w latach 2005-2009.
Obejrzyj także: Mały słonik utknął na stromej ścieżce. Wyjątkowe nagranie z Botswany