O śmierci dziennikarza poinformowała jego znajoma, dziennikarka Anna Mitina. Napisało o tym także Radio Swoboda i niezależny kanał informacyjny Nexta.
Rosyjski propagandysta Andriej Babicki zmarł w Doniecku. Przed Euromajdanem Babicki pracował dla Radia Swoboda, ale potem poparł aneksję Krymu, zaangażował się w prokremlowskie publikacje i przeniósł się do kontrolowanego przez separatystów Doniecka - czytamy w poście na Twitterze.
Przyczyna śmierci nie została podana. W ostatnich miesiącach dziennikarz nie udzielał się publicznie. Nie wypowiedział się na temat gróźb Władimira Putina, a później ataku na Ukrainę.
Czytaj także: Rzecznik Kremla o ataku na Biełgorod. Zaskakujące słowa
Babicki był dziennikarzem i korespondentem wojennym. Przebywał w Czeczenii podczas pierwszej i drugiej wojny czeczeńskiej i relacjonował starcia w Groznym, które swego czasu ONZ uznało za najbardziej zniszczone na świecie. W styczniu 2000 r. został zatrzymany i oskarżony o naruszenie zasad wyznaczonych dla dziennikarzy.
Czytaj także: Konwój Czerwonego Krzyża został zawrócony spod Mariupola
Dziennikarz został uwolniony. Władze Rosji twierdziły, że wymieniły go na trzech swoich żołnierzy. Sam Babicki uważał to za kłamstwo i powtarzał, że o wszystkim decydował sam Władimir Putin. Po tych wydarzeniach dziennikarz wyjechał do Pragi i zaczął pracować dla Radia Swoboda.
W 2014 roku Babicki niespodziewanie poparł aneksję Krymu. Został zwolniony z radia i przeniósł się do Doniecka. Wkrótce zaczął pracować dla propagandowych, prorosyjskich mediów.