Robert Card został znaleziony martwy w piątek około godz. 19:45 w rejonie rzeki Androscoggin (niedaleko miasta Lisbon w stanie Maine). Policja podała, że okoliczności śmierci mężczyzny nie zostaną przekazane od wiadomości publicznej.
Niepotwierdzone medialne ustalenia wskazują na to, że 40-letni sierżant rezerwy US Army miał sam się zastrzelić. - Podobnie jak wiele osób, odetchnęłam dziś wieczorem [w piątek - red.] z ulgą, wiedząc, że Robert Card nie stanowi już dla nikogo zagrożenia. Teraz nadszedł czas na uzdrowienie - przekazała gubernatorka Maine Jenet Mills.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Strzelanina miała miejsce w środę około godz. 19:00 czasu lokalnego w kilku miejscach. Służby nie ujawniają motywu.
Dlaczego otworzył ogień? Media dzielą się ustaleniami
Nieoficjalne ustalenia CNN wskazują na to, że Robert Card niedawno rozstał się ze swoją partnerką, a w miejscach, w których otworzył ogień, mieli często bywać. Chodzi między innymi o kręgielnię i bar. Tego dnia kobieta miała znajdować się w jednym z tych obiektów.
Czytaj także: Rosja ma gazu ziemnego pod dostatkiem, ale Rosjanie już nie. Jednak nadal głosują na Putina
Kilka miesięcy temu doszło do niecodziennej sytuacji z udziałem Carda. Do bazy wojskowej, w której przebywał, wezwana została policja. Wszystko dlatego, że 40-letni sierżant zachowywał się "agresywnie i prawdopodobnie był pod wpływem alkoholu".
Wówczas miał mówić, że "słyszał głosy" i myślał o "skrzywdzeniu innych żołnierzy". Po tym zdarzeniu został przetransportowany do pobliskiego szpitala na badania psychiatryczne. CNN podaje, że 10 dni przed tym zdarzeniem mężczyzna legalnie nabył broń.
Media, reklama, zakupy - Twoja opinia jest dla nas ważna. Wypełnij ankietę i wypowiedz się już dziś.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.