Łukasza Mejzy - Vinci NeoClinic, której zarzucano, że naciąga poważnie chorych ludzi na drogie terapie komórkami macierzystymi. Po głośnej krytyce, minister zwołał konferencję prasową 8 grudnia 2021, na którą zaprosił Tomasza Guzowskiego - przedsiębiorcę z Zielonej Góry, który od kilku lat chorował na nieuleczalną chorobę, adrenoleukodystofinę.
Wiceminister sportu Łukasz Mejza przedstawił mężczyznę jako swojego przyjaciela, który otrzymał pomoc medyczną w Meksyku. Guzowski opowiedział mediom o swojej chorobie i eksperymentalnej terapii, której się poddał. Sensację wzbudziła scena, gdy chory mężczyzna powstał z wózka inwalidzkiego i dumnie prężył muskuły.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dostałem diagnozę: choroba genetyczna, choroba śmiertelna, choroba nieuleczalna: adrenoleukodystrofia – dumnie krzyczał Guzowski, zarzucając polskim lekarzom niekompetencję i brak nadziei.
Tę samą terapię polityk i jego wspólnicy mieli oferować m.in. rodzicom nieuleczalnie chorych dzieci. Kilka tygodni po konferencji, dzień przed Wigilią Łukasz Mejza podał się do dymisji. Sprawa nieprawidłowości jego spółki nie została rozwiązana.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tomasz Guzowski zmarł w wieku 40 lat, nad ranem 4 marca 2024. Jak poinformował "Wyborczą" kuzyn mężczyzny, Bartosz Guzowski, w ostatnich dniach jego życia był otoczony rodziną, oraz że przed śmiercią "nie mógł mówić". Zapowiada dalsze kroki prawne przeciwko Łukaszowi Mejzie:
Terapia była fikcją, nic mu się po niej nie polepszyło. To była mistyfikacja. Mejza powinien zostać ukarany, bo dawał fałszywą nadzieję, obiecywał coś, co nie było możliwe do spełnienia, wykorzystał Tomka - grzmi Bartosz Guzowski w rozmowie z "Wyborczą".
Wirtualna Polska w 2021 roku napisała o firmie Łukasza Mejzy, która obiecywała leczyć umierających na raka i stwardnienie rozsiane, chorych na Alzheimera, Parkinsona oraz inne nieuleczalne przypadłości. Były wiceminister sportu osobiście jeździł i przekonywał rodziców chorych dzieci, że terapia jego firmy je wyleczy. Cena wyjściowa - 80 tys. dolarów. Metoda, którą zachwalał, nie miała medycznego potwierdzenia.
Czytaj także: Jak Łukasz Mejza postanowił zarobić na cierpieniu
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.