Jak podaje lubuska policja, młodzi wbiegli na przęsła wysokiego wiaduktu, a następnie chcieli z nich zjechać. Wymarzyli sobie randkę z "nutką" ryzyka nad wiaduktem, nad drogą ekspresową S3. Nie przewidzieli jednak konsekwencji takiego zachowania.
Czytaj także: Nie żałuj sobie. Pomaga na zaparcia, regeneruje wątrobę
Nawet najmniejszy powiew wiatru lub niepewny ruch mógł doprowadzić do tragedii. Jak informuje lubuska policja, para mogła zginąć, a "każda zabawa powinna mieć swoje granice."
Nastolatkę i jej chłopaka zobaczył policjant po służbie. Mężczyzna mieszkał w pobliżu. Zdążył nagrać ich wybryki, po czym udał się na miejsce, by ich powstrzymać.
Z okien domu zauważył ich mieszkający w pobliżu policjant. Natychmiast zadzwonił po patrol i sam pobiegł na miejsce. Nakazał zejść młodym ludziom z przęseł. Chwilę później na miejsce dotarł patrol - relacjonuje aspirant Marcin Ruciński.
Zanim patrol pojawił się na miejscu, młodzi usłyszeli dźwięk syren. - Policjant, który biegł na miejsce, zauważył, jak obydwoje przylgnęli do przęsła, gdy usłyszeli sygnał karetki pogotowia, więc zdawali sobie sprawę, że mogą zostać zauważeni - mówi aspirant Marcin Ruciński, rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Świebodzinie cytowany przez SE.pl.
20-latek miał zostać ukarany mandatem karnym. 16-latka odpowie za swoje zachowanie przed sądem rodzinnym "w związku z demoralizacją".
Ryzykowanie życiem dla zabawy lub dla zaimponowania innym nie świadczy o odwadze. Jeden nieostrożny ruch lub silniejszy powiew wiatru mógł doprowadzić do tragedii, która mogłaby im odebrać życie. Warto rozmawiać, zwłaszcza z najmłodszymi, że każda zabawa ma granice i nie warto ryzykować swoim zdrowiem i życiem - podsumowuje policja.
Czytaj także: Co trzeci zabity jest stąd. Zebrali wszystkie ciała
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.