Bułgarski prezydent Rumen Radew zszokował opinię publiczną. Już wcześniej wyraził sprzeciw wobec przystąpienia jego kraju do unijnego programu produkcji amunicji dla Ukrainy.
Wszystko z powodu tego, że spora część społeczeństwa nie chce zadrażnień z bliską kulturowo, historycznie i gospodarczo Rosją, a ponadto obawia się osłabienia krajowych sił zbrojnych.
Do tej pory Radew wzywał Bułgarię do przestrzegania stanowiska "neutralności". Jego ostatnia wypowiedź wskazuje jednak, że bliżej mu do Rosji niż Ukrainy. "Ukraina nalega na kontynuowanie tej wojny, ale cała Europa płaci rachunki" - powiedział prezydent podczas przemówienia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak podkreślają ukraińskie media, od początku rosyjskiej inwazji Radew opowiada się za stanowiskami zbliżonymi do Kremla. Często używa słowa "konflikt" zamiast "wojna", deklaruje, że sprzeciwia się dostawom broni dla obrony Kijowa. Sprzeciwia się też sankcjom gospodarczym wobec Rosji.
Radew wzywa do negocjacji między Kijowem a Moskwą i "pokojowego" rozwiązania wojny. Ostatni raz miało to miejsce podczas wizyty prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego w Sofii. Zełenski bronił wówczas stanowiska Kijowa, że wojna (wywołana przecież przez Rosjan) nie ma pokojowego rozwiązania.
Jednym z głównych żądań Ukrainy w celu osiągnięcia pokoju jest całkowite wycofanie wojsk rosyjskich ze wszystkich okupowanych terytoriów Ukrainy, czego Rosja odmawia.
Jak czytamy, Bułgaria, która jest członkiem NATO i Unii Europejskiej, już dwukrotnie wysyłała Ukrainie pomoc wojskową. Pierwszą partię wysłał powołany przez Rząd Tymczasowy, który został do tego zobowiązany decyzją Zgromadzenia Ludowego.
Premier Bułgarii nie zgadza się z prezydentem
Premier Bułgarii Nikołaj Denkow skomentował ostatnie wypowiedzi Radewa, mówiąc, że "Federacja Rosyjska jest najbardziej znaczącym i bezpośrednim zagrożeniem dla bezpieczeństwa państw członkowskich Paktu Północnoatlantyckiego, a także dla pokoju i stabilności w regionie euroatlantyckim".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.