Nietypowa dla rosyjskiej propagandy wpadka miała miejsce na antenie radia "Komsomolskaja Prawda". Tzw. dziennikarze przypadkowo powiedzieli prawdę i wypuścili na antenę informację o tym, jak władze zabraniają mówić prawdę o wybuchu na Kachowskiej Elektrowni Jądrowej, za którym stoją Rosjanie.
"Żebyśmy nie zostali op****eni"
Prowadzący audycję zapomniał wyłączyć mikrofon, a w mediach społecznościowych szybko pojawiło się nagranie, na którym tzw. dziennikarze rozgłośni dyskutują o swoich zbyt szczerych wypowiedziach, obawiając się zemsty ze strony władz.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Na opublikowanym materiale z transmisji na żywo prokremlowscy dziennikarze zaczęli dyskutować, czy nie za dużo mówili o skutkach wybuchu elektrowni wodnej związanych z konsekwencjami dla Morza Czarnego i Odessy.
Czy mogłem w ogóle, czy warto było o tym rozmawiać? Ogólnie mówiłeś, że nie powinienem mieszać się w Morze Czarne. Jestem generalnie w szoku z twoich wypowiedzi, szczerze mówiąc. Żebyśmy jeszcze nie zostali op****eni za to. Już wczoraj zostaliśmy - mówi szczerze propagandysta.
Ekobójstwo w obwodzie chersońskim
Tym samym Rosjanie starają się ukryć prawdę o skutkach eksplozji na Kachowskiej Elektrowni Jądrowej zorganizowanej przez Siły Zbrojne Rosji, co spowodowało poważne konsekwencje dla ludzi, zwierząt, całego Morza Czarnego i jego wybrzeży, w tym okupowanego Krymu.
6 czerwca Rosjanie wysadzili zaporę na Dnieprze w Nowej Kachowce, która tworzy rozciągający się na 240 km Zbiornik Kachowski. Zlokalizowana na zaporze hydroelektrownia została całkowicie zniszczona. Woda zalała kilkadziesiąt okolicznych osad.
Rosjanie nie udzielali pomocy
Tereny na wschodnim brzegu Dniepru znajdują się pod kontrolą rosyjskich najeźdźców. Okupanci nie udzielali tam pomocy Ukraińcom poszkodowanym na skutek powodzi ani nie zezwalali na misje humanitarne organizacji międzynarodowych, w tym ONZ. W ocenie sztabu generalnego ukraińskiej armii dochodziło tam do aktów przemocy wobec cywilów.
W ciągu ostatnich dwóch tygodni władze centralne w Kijowie i regionalne w Chersoniu alarmowały, że w kontrolowanych przez wroga Oleszkach i Hołej Prystani mogło zginąć nawet kilkaset osób. Dotychczas nie podawano jednak dokładnych szacunków dotyczących liczby ofiar.