Do niecodziennego konfliktu jakiś czas temu doszło w Piasecznie, a dokładniej na ul. Kuropatwy, która do tej pory była zwykłą osiedlową drogą. To jednak postanowiły zmienić obecne władze miasta, które ustawiły przetarg, a następnie za 11 mln złotych zleciły firmie Falbruk, która do końca roku miała ją przebudować.
Pracę ruszyły, jednak tuż po zerwaniu kostki brukowej i przywiezieniu nowych rur musiały one zostać przerwane. Powodem były protesty mieszkańców, którzy nie zgadzali się z ambicjami lokalnych władz, które chciały przejąć fragmenty ich posesji, by tuż pod oknami wybudować dwupasmową drogę z chodnikiem i ścieżką rowerową.
Mamy decyzję ZRID, która przeniosła na inwestora własność terenu. Ale mieszkańcy po prostu odmawiają wydania fragmentów swoich ogrodów, nie odpowiadają na wysyłane im pisma. Sytuacja jest nietypowa. Na tak masową skalę odmowy wydania gruntów nie zdarzały się przy naszych dotychczasowych budowach ulic — mówi "Gazecie Wyborczej" Robert Widz, wiceburmistrz Piaseczna.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mieszkańcy nie chcą, by wybudować dwupasmową drogę pod ich domami
W konsekwencji obecnie ul. Kuropatwy przypomina plac budowy, na którym dominuje piach i błoto. Spór wciąż trwa, a władza lokalna najprawdopodobniej nie da za wygraną. Warto dodać, że w trakcie konsultacji społecznych sporo mieszkańców opowiadało się, by zrobić tam drogę jednokierunkową, jednak nie zostało to zaakceptowane.
Niestety, to trwa. Przejęte jak dotąd zostały tylko pojedyncze fragmenty posesji. To oznacza, że pod znakiem zapytania stoi, czy w tym sezonie budowlanym uda się skończyć prace na ul. Kuropatwy — dodaje wiceburmistrz Widz.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.