Na niedzielnym marszu w stolicy nie mogło zabraknąć głosu kobiet. "Spacerowiczki" zebrały się przy placu Na Rozdrożu w Warszawie, by wesprzeć ogólnopolski marsz wolności.
Spotkanie rozpoczęły od happeningu nawiązującego do kultowego serialu ("Opowieści podręcznej" - przyp. red.) hasłem GileadSTOP. W strojach podręcznych, w rytm bębnów, szły jedna za drugą, rozdając manifestującym osobom flagi Strajku Kobiet. Na czele marszu niosły ogromny banner z napisem: "Ani jednej więcej".
Czytaj także: Marsz 4 czerwca. Lech Wałęsa ma inny pomysł
Dzień rozpoczęłyśmy spacerem Podręcznych, aby zaznaczyć, że pisowskiej Polsce coraz bliżej do Gilead. Tam również zaczęło się od zakazu aborcji, ale po frekwencji na dzisiejszym marszu - wiemy, że na tym się skończy - piszą w mediach społecznościowych organizatorki marszu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
I dodają: "Hej, obsesjoniści z PiS: "Podręczne"? Niedoczekanie wasze. Jesteśmy na placu Na Rozdrożu. Chodźcie do nas! Idziemy na marsz z hasłami: LEGALNA ABORCJA i ANI JEDNEJ WIĘCEJ".
Czytaj także: CNN pisze do polskiego rządu. Taką otrzymali odpowiedź
Kobiety biorące udział w marszu zapowiedziały, że hasło "Ani jednej więcej" zamierzają nieść na transparentach do momentu, kiedy "nieludzkie, antykobiece prawo zostanie zmienione".
Idziemy na wybory, aby odsunąć wizję Gilead od Polski jak najdalej. Chodźcie z nami! - zapowiedziały manifestantki.
"Mnóstwo kobiet, rodzin z małymi dziećmi. Wszyscy radośni uśmiechnięci! Wróciła nadzieja w narodzie." - komentuje jedna z uczestniczek marszu, a pod relacją marszu na stronach Ogólnopolskiego Strajku Kobiet pojawiają się słowa wsparcia od osób z różnych części świata.
"Wolności nikt nam nie odda. Dziś znowu tylko my same, sami możemy ją sobie przywrócić." - podkreślają organizatorki marszu. Według wstępnych wyliczeń w warszawskim marszu wzięło udział 500 tysięcy osób.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.