Rozporządzenie zostało podpisane przez Adama Niedzielskiego w piątek. Jego celem jest doprecyzowanie szczegółowego zakresu danych dotyczących zdarzenia medycznego przetwarzanego w systemie oraz zasad ich podawania.
Katalog danych zbieranych przez medyków postanowiono rozszerzyć. Dołączono m.in. alergię, grupę krwi, ale i ciążę. Najwięcej kontrowersji wzbudził właśnie "rejestr ciąż".
Nie tworzymy żadnych rejestrów, a jedynie poszerzamy system raportowania w oparciu o zalecenia Komisji Europejskiej - uspokajał rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz, cytowany przez Radio ZET.
Zapewnił też, że wgląd do danych będą mieli tylko medycy. Mimo to kobiety mają spore obawy.
Rejestr ciąż budzi kontrowersje. "Źródło prześladowania"
Lekarze i opozycja twierdzą, że rejestr może służyć do ścigania pacjentek. Zwracają tutaj uwagę na niemal całkowity zakaz aborcji, który obowiązuje do wyroku Trybunału Konstytucyjnego z października 2020 roku.
W krajach, gdzie aborcja jest europejskim standardem (czytaj wszędzie poza PL, Watykanem i Maltą) to zwykła procedura w ramach cyfryzacji usług medycznych. W Polsce będzie to "straszak" na kobiety i źródło prześladowania tych, które np. przerwą ciążę - pisała na Twitterze posłanka Lewicy Katarzyna Kotula.
Do sprawy odniosła się też Agnieszka Dziemianowicz-Bąk z Lewicy. Napisała na Twitterze, że "rejestr ciąż w kraju z niemal całkowitym zakazem aborcji przeraża".
Polki już dziś nie zachodzą w ciążę z obawy przed przymusem porodu w każdej sytuacji. Powodów do strachu właśnie przybyło - oceniła.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.