59-letni Fabio Misseroni i jego syn 28-letni Christian Misseroni spacerowali szlakiem, chcąc zdobyć szczyt Monte Peller. W pewnym momencie na ich drodze stanął niedźwiedź.
Zwierzę zaatakowało 28-latka, powalając go na ziemię i gryząc w nogę. Odważny ojciec rzucił się na niedźwiedzia. Wskoczył na jego grzbiet i umożliwił synowi ucieczkę.
Brawurowy czyn 59-latka opłacił się, ponieważ po chwili niedźwiedź uciekł w głąb lasu. Obaj mężczyźni trafili do szpitala, ale ich obrażenia nie zagrażały życiu.
Rzucił się na mojego syna, a ja pobiegłem za nim, aby bronić Christiana. Ugryzł mnie w nogę, potem w ramię, a potem w drugą rękę. Potem, cudem, odszedł. Mógł nas zabić - wspomina Fabio Misseroni.
Władze chcą zabić niedźwiedzia. Obrońcy praw zwierząt protestują
Po ataku władze Trydentu wydały rozkaz schwytania i zabicia niedźwiedzia. Obrońcy praw zwierząt apelują jednak, by go nie zabijać. Petycję organizacji WWF podpisało już ponad 20 tys. osób.
Czytaj także: Rekin zaatakował surfera. Mężczyzna miał na niego sposób
Przeciwny zabiciu niedźwiedzia jest również włoski minister środowiska. Sergio Costa napisał do gubernatora Trydentu list, w którym podkreślił, że niedźwiedź mógł być samicą chroniącą swoje młode.
Zobacz także: Niedźwiedzia uczta. Groźny drapieżnik i ulubione owoce
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.