Przypomnijmy, że do zamachu na Donalda Trumpa doszło podczas wiecu wyborczego Partii Republikańskiej w Butler (stan Pensylwania). 13 lipca Thomas Matthew Crooks oddał w kierunku byłego prezydenta Stanów Zjednoczonych kilka strzałów. Jeden z nich ranił Trumpa w ucho.
Czytaj także: FBI przesłucha Trumpa. Są wątpliwości ws. zamachu
W zamachu zginęły łącznie 2 osoby, w tym sam sprawca. 3 osoby zostały ranne. Służby wyjaśniają teraz, jak mogło dojść do tego, że zamachowiec zdołał oddać w kierunku Donalda Trumpa kilka strzałów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zagadkowe ustalenia CNN. Funkcjonariusze wiedzieli o strzelcu?
Według dokumentów udostępnionych przez biuro senatora Chucka Grassleya, amerykańskie służy wiedziały o potencjalnym zamachowcu. Osoby, które zabezpieczały spotkanie Donalda Trumpa, przekazywały informacje o "podejrzanym mężczyźnie" już na 90 minut przed serią strzałów.
Czytaj także: Donald Trump kontra Kamala Harris. Oto wyniki sondaży
Z rozmów i SMS-ów funkcjonariuszy United States Secret Service i lokalnych służb wynika, że policjanci obserwowali mężczyznę, ale stracili go z oczu.
Wypatrzyłem go dalmierzem, patrzył w stronę sceny. Dla Twojej wiadomości. Jeśli chcesz, zaalarmuj snajperów SS, żeby uważali. Straciłem go z oczu - pisali zaniepokojeni sytuacją funkcjonariusze lokalnej policji.
Dowodem na to ma być również zdjęcie Thomasa Matthew Crooksa, które o 17:14 (a więc na niecałą godzinę przed zamachem) wykonał mu jeden z funkcjonariuszy amerykańskiej policji.
Według dziennikarzy CNN wymieniane wiadomości mogą być dowodem na fakt, że do zamachu doprowadziła nieprawidłowa komunikacja między funkcjonariuszami Secret Service i lokalną policją. Na ten moment służby nie odniosły sie do tych zarzutów.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.