Dziennikarka Lilia Yapparova jest reporterką śledczą niezależnego rosyjskiego serwisu informacyjnego Meduza. Autorka pisze z Rygi na Łotwie. Na łamach "New York Timesa" ukazał się jej tekst na temat inwigilacji rosyjskich obywateli na całym świecie.
Dziennikarka podkreśliła, że rosyjscy oficerowie wywiadu zostali wysłani do monitorowania diaspor w Niemczech, Polsce i na Litwie. Inni emigranci są prześladowani i zastraszani w Rzymie, Paryżu, Pradze i Stambule.
To przerażające: Kreml poluje na zwykłych ludzi na całym świecie i nikogo to nie obchodzi - napisała Yapparova.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Yapparova opisuje, jak w listopadzie 2022 r. została poproszona przez kolegów z pracy, aby uważała na to, co je i przestała zamawiać jedzenia na wynos. Jak sama przyznaje, zdała sobie sprawę z wagi tych rad, gdy zaledwie miesiąc później jej koleżanka Elena Kostyuchenko została otruta w Niemczech. Najprawdopodobniej była to próba zamachu ze strony państwa rosyjskiego.
Rosja korzysta też z prowokacji i podstępu. Lev Gyammer, działacz na uchodźstwie w Polsce, od dwóch lat otrzymuje SMS-y od swojej matki. "Lewuszko, synu, tak za tobą tęsknię, kiedy mnie odwiedzisz?" - to treść jednej z wiadomości, cytowana na łamach "New York Timesa". Inna brzmiała: "Synu, czekam na ciebie. Wróć wkrótce". Mężczyzna zignorował SMS-y. Jego matka Olga, zmarła pięć lat temu.
Mniej szczęścia miał inny wzięty na cel uciekinier. Jego rodzice wciąż żyją i są bardzo chorzy. Mężczyzna dał wiarę zapewnieniom osoby, która do niego zadzwoniła i podała za pielęgniarkę, że w domu jego rodziców wybuchł pożar. Mężczyzna wyjechał z Finlandii, by odwiedzić rodziców w Rosji. Natychmiast po przyjeździe został przewieziony do więzienia, gdzie był torturowany. Żadnego pożaru nie było.
Podczas gdy rosyjscy dziennikarze i opozycjoniści dobrze wiedzą, że nawet na wygnaniu pozostają celem rosyjskich służb wywiadowczych, tak zwykli obywatele często nie są świadomi zagrożenia. Setki, a nawet tysiące Rosjan, którzy zostali zmuszeni do opuszczenia ojczyzny, ponieważ nie chcieli mieć nic wspólnego z wojną Putina, są poddawani inwigilacji i porwaniom.
Represje wobec nich odbywają się w ciszy - z dala od światła reflektorów i często za milczącą zgodą lub niewystarczającą prewencją krajów, do których uciekli. Latem 2023 r. grupy społeczeństwa obywatelskiego zwróciły się do Parlamentu Europejskiego o pomoc w legalizacji osób, które odmówiły walki w armii Putina. Do tej pory nie doczekali się znaczącej odpowiedzi.
Wygnani przeciwnicy wojny są wspierani przez garstkę organizacji zajmujących się prawami człowieka, które wiecznie znajdują się na skraju bankructwa. Z kolei Rosja przeznacza ogromne środki na poszukiwanie i represjonowanie wygnanych. Moskiewski reżim dyskredytuje ich w ojczyźnie: oskarża ich o zdradę i terroryzm. I ściga na całym świecie.
Czytaj także: W Rosji powstała lista. Na niej Polska
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.