Jak opisuje niemiecka gazeta "Neue Zürcher Zeitung", kwietniowa ofensywa może oznaczać możliwą rosyjską inwazję na kontrolowaną przez Ukraińców część Donbasu. W tej sytuacji prezydent Rosji Władimir Putin liczy na pomoc białoruskiego odpowiednika Alaksandra Łukaszenki.
Dwa scenariusze ataku
Gazeta cytuje anonimowego przedstawiciela ministerstwa obrony Niemiec, który uważa, że wojska białoruskie będą wykorzystywane "jako zagrożenie i odwrócenie uwagi podczas prawdziwej ofensywy Federacji Rosyjskiej".
Jeśli na wspólnej granicy z Ukrainą pojawi się białoruska armia, to "ukraińscy obrońcy będą musieli się rozdzielić, by odeprzeć ewentualną inwazję z północy". Jednak zdaniem niemieckich analityków Łukaszenka bezpośrednio nie dołączy do wojny. Podkreślają, że w takim scenariuszu celem Moskwy będzie całkowite opanowanie Donbasu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Chcą walczyć na dwóch frontach
Istnieje też drugi scenariusz wydarzeń, według którego w wojnie weźmie udział armia białoruska. W takim przypadku prezydent Rosji Władimir Putin chciałby podbić całą Ukrainę w wojnie na dwóch frontach. Wówczas wojska białoruskie przeszłyby do ofensywy na Kijów, a Rosjanie działaliby na Donbasie.
Ponadto najeźdźcy mogliby uderzyć na zachodnią Ukrainę. "Jeśli armii Putina uda się wkroczyć na zachodnią Ukrainę, wojska mogą odciąć zachodnie dostawy i zmusić ukraiński rząd do kapitulacji. Jednak ta strategia będzie wymagać powszechnej mobilizacji w Rosji, ponieważ armia rosyjska jest już znacznie osłabiona wojną w Ukrainie i będzie wymagać więcej żołnierzy" – czytamy w artykule gazety Kreiszeitung.
Czytaj także: Eksperci o końcu Putina. Jest inaczej niż nam się wydaje
W tym przypadku Rosjanie będą dążyć do "dotarcia do polskiej granicy w celu zapobieżenia dostawom broni z Zachodu i zajęcia Naddniestrza, oderwanego od Mołdawii regionu". - Dla drugiego scenariusza potrzebna jest powszechna mobilizacja Rosji, powiedziało ministerstwo, ale jest to "raczej mało prawdopodobne ze względów wewnętrznych politycznych" - dodają analitycy.