W piątek w mieście Haan w Nadrenii Północnej-Westfalii (Niemcy) doszło do dramatu. 32-letnia Diana M. przyszła w odwiedziny do matki i babci. Gdy weszła do ich mieszkania, na klatce schodowej rozległ się przerażający krzyk.
Czytaj także: Polak świadomie rozniósł koronawirusa w islandzkim przedszkolu. Surowe konsekwencje
Kobieta wzywała pomocy i błagała, by natychmiast zadzwonić po karetkę pogotowia. Okazało się, że jej 64-letnia matka i 84-letnia babcia były ciężko ranne.
Służby ratunkowe nie zdołały uratować 64-letniej Danuty M. Kobieta zmarła na miejscu. Jej matka została przetransportowana do szpitala helikopterem. Jak podaje "Bild", była w ciężkim stanie, ale obecnie jej życiu nie grozi już niebezpieczeństwo.
Zaledwie kilka godzin później służby ratownicze odebrały 45-letniego Artura J. z oddalonego o sześć kilometrów Hilden. Były partner Danuty M. trafił do szpitala. Był kompletnie pijany.
Pracownicy szpitala mieli co do niego podejrzenia i wezwali policję. Śledczy szybko powiązali 45-latka z atakiem, do którego doszło w Haan.
Polak zamordował byłą partnerkę. Chciał zabić także jej matkę
Polak został aresztowany. Jak podaje "Bild", miał zaatakować nożem swoją byłą partnerkę, a następnie dźgnąć jej matkę, która porusza się na wózku inwalidzkim i wymaga opieki.
Na razie nie jest jasne, co było motywem zbrodni. Sąsiedzi twierdzą, że mężczyzna już wcześniej był agresywny wobec swojej byłej partnerki i często wzywano tam policję.
Kiedy pił, był nieprzewidywalny. Pił dużo ze swoimi kumplami przed domem - skomentował jeden z sąsiadów.
Zobacz także: Przywozi zmarłych Polaków do kraju. "Samobójstwa coraz częściej się zdarzają"