Jak przypomina portal, wiele spraw, które mieli nadzorować prokuratorzy z Lublina, kierowanych było do "zamrażarki" szefa Jerzego Ziarkiewicza. Po wielu miesiącach okazało się, że ważne dokumenty przechowywane są w jego garażu.
Czytaj więcej: Radny PiS: "Niemcy powinno się bombardować co 50 lat"
Jak się okazuje, we wspomnianym garażu znajdowały się dokumenty dotyczące sprawy byłego radnego Prawa i Sprawiedliwości Dariusza Wójcika z Radomia. W listopadzie 2020 roku udzielił wywiadu w lokalnym Radiu Rekord.
Odnosząc się do propozycji uzależnienia podziału środków unijnych od praworządności w krajach członkowskich, radny stwierdził: "Najwięcej do powiedzenia mają ci, którzy zrobili najwięcej krzywdy naszemu krajowi, czyli Niemcy. Pamiętamy wojnę i to, co zrobili z Polską, i oni teraz będą nas uczyli praworządności. To jest śmieszne. Ja zgadzam się z tym, co powiedział Churchill, że Niemcy powinno się bombardować co 50 lat, bez podania przyczyny. To jest kraj, który nigdy nie nauczy się, to jest kraj, który nigdy nie będzie pokorny. To jest kraj, czy to są ludzie, którzy zniszczyli nasz kraj. Zniszczyli Polskę, a w tej chwili będą nas uczyli i pouczali. No trochę pokory, trochę pokory" - przypomina "Gazeta Wyborcza".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zawiadomienie złożone. "Wyczerpuje znamiona przestępstwa"
Zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa złożył do prokuratury Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych. Jego przedstawiciele mówili o nawoływaniu do nienawiści na tle narodowościowym. Śledczy jednak odpowiadali, że Wójcik nie sformuował twierdzeń, które należałoby uznać za pochwałę popełnienia przestępstwa.
Ośrodek odwołał się od decyzji, a sąd nakazał prokuraturze uzupełnienie materiału, m.in. o opinie specjalistów. To wtedy śledztwo trafiło pod skrzydła Prokuratury Regionalnej w Lublinie i najpierw długo czekało na opinię językoznawcy, a w końcu zostało umorzone.
Jak pisze "Gazeta Wyborcza", wszystko zmieniło się po zmianie władzy.
Otrzymaliśmy już opinię językoznawczą. Według biegłego słowa wypowiedziane przez radnego w wywiadzie wyczerpują znamiona przestępstwa opisanego w artykule 256 par. 1 kodeksu karnego, który mówi o nawoływaniu do nienawiści na tle różnic narodowościowych. Teraz czekamy jeszcze na opinię historyka, który ma się wypowiedzieć, czy przytoczone przez radnego słowa to rzeczywiście cytat z Winstona Churchilla, czy też własna inwencja radnego - mówi Cezary Ołtarzewski, prokurator rejonowy w prokuraturze Radom Wschód, którego cytuje gazeta.
Kara, o której mówi wspomniany artykuł, to grzywna, kara ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
Portal przypomina, że wypowiedź Churchilla jest fejkiem, a historycy nie znaleźli potwierdzenia, że wypowiedział takie słowa.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.