Dramatyczne sceny rozegrały się w Trewirze na zachodzie Niemiec 1 grudnia 2020 roku. 52-letni Bernd Weimann wjechał z dużą prędkością swoim SUV-em w tłum przechodniów. Jechał zygzakiem, potrącając kilkanaście osób.
Sąd orzekł, że mężczyzna popełnił zbrodnię w pełni świadomie. Niemiecki wymiar sprawiedliwości skazał go na dożywotnie pozbawienie wolności i skierował na obowiązkowe leczenie psychiatryczne.
Tragedia w Trewirze. Sąd skazał 52-latka na dożywocie
W wypadku w Trewirze zginęło na miejscu 5 osób, w tym 9-tygodniowa dziewczynka. Nie żyje także ojciec dziecka, a matka i półtoraroczny syn zostali ranni. Śmierć poniosły także trzy kobiety w wieku: 25, 52 i 73 lat.
W sumie w wypadku rannych zostało 14 osób. Mimo intensywnych wysiłków lekarzy, jedna z nich zmarła w szpitalu niecały rok po tragedii.
Sędziowie stwierdzili w uzasadnieniu wyroku, że Bernd Weimann od jakiegoś czasu planował swój zamach. Miał zdaniem biegłych liczyć na "zabicie lub zranienie jak największej liczby osób". Mężczyzna w momencie popełnienia czynu był pod wpływem alkoholu.
Rozjechał przechodniów na deptaku. Miał być sfrustrowany swoją sytuacją osobistą
W trakcie dochodzenia biegli wykluczyli motywy polityczne, terrorystyczne oraz o podłożu religijnym. Prokuratura stwierdziła, że oskarżony był "sfrustrowany swoją sytuacją osobistą". Przed atakiem nie miał stałego adresu i mieszkał w samochodzie.
W tym czasie zaczęła kiełkować u niego ogólna nienawiść do ludzkości – ocenili prokuratorzy.
W trakcie procesu sam oskarżony nie był w stanie wyjaśnić motywów swojego postępowania. Składał niepełne, sprzeczne ze sobą zeznania w sprawie incydentu. Przygotowana przed rozprawą opinia biegłego wskazuje, że 52-latek cierpiał na schizofrenię paranoidalną.
Obejrzyj także: Monachium: niemiecka policja w akcji