Franz Josef Huber przez 6 lat był szefem Gestapo w Wiedniu. Jednym z jego pierwszych zadań było wysłanie przywódców społeczności żydowskiej do obozu koncentracyjnego Dachau pod Monachium. Jako szef wiedeńskiego Gestapo miał pod sobą 900 podwładnych, którzy odpowiadali za przesłuchania i tortury około 50 tys. osób.
Huber nie był jakimś "drobnym" mordercą z Gestapo, ale generałem SS, który poruszał się w najgłębszych kręgach nazistowskiego aparatu terroru i był odpowiedzialny za śmierć dziesiątek tysięcy Żydów i przeciwników reżimu - podkreślił historyk Stefan Meining w niemieckim radiu ARD.
Amerykanie doskonale o tym wiedzieli, Huber był na ich liście poszukiwanych. Został aresztowany przez aliantów w maju 1945 roku i więziony przez trzy lata. Jednak ponieważ współpracował z Amerykanami i okazał się przydatny, uwolniono go i zwolniono z odpowiedzialności za zbrodnie. Wtedy też zaczął pracować dla zachodnioniemieckiego wywiadu.
Zbliżała się zimna wojna i służby RFN szukały przede wszystkim twardych antykomunistów. Niestety bardzo często szukali i znajdowali takich ludzi wśród dawnych nazistów - powiedział ARD historyk Bodo Hechelhammer.
Pierwszym i najważniejszym zadaniem Hubera było wyśledzenie Heinricha Mullera, szefa Gestapo, który zniknął w 1945 roku i oficjalnie został uznany za zmarłego. Nie wiadomo, jak powiodła się ta misja ani jakie były okoliczności zniknięcia i śmierci Mullera.
Czytaj też: Gwałcił własną matkę? Koszmar w Potęgowie
Huber od 1955 r. do 1967 r. był zatrudniony przez zachodnioniemiecki wywiad BND. Oficjalnie pracował w sektorze prywatnym. W ostatnich latach jego służby uznano, że ewentualne ujawnienie tej współpracy wystawi na szwank zaufanie społeczeństwa do państwa. Zablokowano jednak wnioski o ekstradycję Hubera do Austrii oraz próby ścigania go podejmowane przez grupy ocalałych z Holokaustu.
Franz Josef Huber przeszedł na emeryturę w 1967 roku. Do śmierci pobierał niemiecką emeryturę urzędniczą, mieszkał pod własnym nazwiskiem w Monachium. Zmarł w wieku 73 lat.