Polak pożyczył od 61-latki pieniądze w 2019 roku. Zdaniem biegłych nie był w stanie zwrócić pieniędzy, więc postanowił dolać swojej wierzycielce trucizny do wina. Na sali sądowej 46-latek zaprzeczył, jakoby dodawał czegokolwiek do trunku poszkodowanej.
Czytaj także: Dramat w Niemczech. Kierowca ciężarówki był pijany
Polak usiłował otruć 61-latkę? Rozbieżne opinie biegłych w sprawie trucizny.
Poszkodowana pracuje jako położna w szpitalu w miejscowości Neuss. W sprawie występuje jako oskarżyciel posiłkowy. 61-latka zeznała, że zauważyła podejrzanie gorzki smak trunku i nie wypiła całej lampki.
Biegli nie są zgodni co do niebezpieczeństwa dolanej do wina substancji. Pojawiła się opinia, że mogła być dla poszkodowanej zabójcza. Jeden z ekspertów z Państwowej Policji Kryminalnej stwierdził jednak, że był to jedynie narkotyk stymulujący.
Czytaj także: Niemcy. Pożar i eksplozja polskiej ciężarówki
Kobieta pożyczyła Polakom duże pieniądze
61-latka opisuje, że poznała oskarżonego i jego żonę przez swojego syna. Polacy pożyczyli od niej pieniądze, aby rzekomo "umożliwić polskim rolnikom otrzymanie unijnych dotacji". Wtedy mieli oddać kobiecie podwójną kwotę.
Prokurator stwierdził podczas procesu, że oskarżony całą kwotę zatrzymał dla siebie i wydał na własne potrzeby. Położona przyznała, że syn ostrzegał ją, aby nie dawała żadnych pieniędzy parze. Kobieta zaufała jednak nieznajomym ponieważ "byli dobrze ubrani i wyglądali na bogatych".
Obejrzyj także: Monachium: niemiecka policja w akcji