Koronawirus może doprowadzić do trwałego i niebezpiecznego uszkodzenia serca. Jedno z badań przeprowadzonych przez niemieckich naukowców wykazało, że 78 proc. pacjentów, którzy wyzdrowieli z COVID-19, pozostało ze zmianami strukturalnymi w sercu. Jednocześnie 76 ze 100 osób miało wysoki poziom białka zwanego troponiną, porównywalny z tym, który obserwuje się u pacjentów, którzy przeszli zawał serca.
Drugie badanie, również przeprowadzone w Niemczech wykazało, że koronawirus bezpośrednio zainfekował mięsień sercowy u ponad 60 proc. osób zmarłych na COVID-19.
Autorzy badania i eksperci nalegają, aby lekarze monitorowali stan serca pacjentów z COVID-19 długo po wyleczeniu. Już wcześniej lekarze z USA zauważyli, że wielu pacjentów z koronawirusem ma problemy z sercem. Nawet młodzi ludzie, którzy wcześniej nie cierpieli na wysokie ciśnienia krwi lub inne czynniki ryzyka, doznali zawałów serca i udarów mózgu niedługo po zarażeniu się koronawirusem.
Te nowe odkrycia dostarczają intrygujących dowodów na to, że COVID-19 jest powiązany z przynajmniej niektórymi komponentami uszkodzenia mięśnia sercowego, być może w wyniku bezpośredniego zakażenia wirusowego serca – napisali kardiolodzy z Northwestern University i UCLA, dr Clyde Yancy i dr Gregg Fonarow.
Czytaj także: Nowy objaw koronawirusa. Zauważyli go już w drugim kraju
Przez koronawirusa więcej osób może mieć problemy z sercem
Naukowcy podkreślają, że jeśli dalsze badania przyniosą podobne wyniki, będzie to oznaczać, iż pandemia koronawirusa może wywołać falę problemów z sercem. Ostrzegają, że jeśli tak się stanie, "kryzys związany z COVID-19 nie ustąpi".
Zobacz także: Gwałtowny wzrost zakażeń u sąsiada Polski. "To trochę wygląda jak w marcu"
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.