W piątek na Bałtyku szalał sztorm, warunki były bardzo trudne. Omal nie doszło też do poważnego uszkodzenia jedynego okrętu podwodnego naszej marynarki - "Orła", ustaliło o2.pl. Dopiero w poniedziałek okazało się, że skończyło się na strachu. Ale wnioski powinny zostać wyciągnięte.
Pierwsze informacje, nieoficjalne, były złe. Od jednego z marynarzy otrzymaliśmy sygnał, że w porcie doszło do wypadku. Z powodu bardzo silnego wiatru, z cumy miał się zerwać jeden z wycofanych ze służby okrętów i uderzyć w "Orła", a konkretnie w jego część rufową.
Według naszych rozmówców, wydawało się, że uszkodzone zostały stery głębokości i śruba napędowa. Dla "Orła" byłby to właściwie koniec. Śruba napędowa to część okrętu, której wytworzenie wymaga wiedzy i technologii. Tej w Polsce nie ma. "Orzeł" to okręt poradziecki. Takie jednostki produkowane są za naszą wschodnią granicą. Dostępu do nich, przynajmniej legalnego, brak.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
10 w skali Beauforta
W sprawie niepokojącego incydentu, wysłaliśmy zapytania do 3. Flotylli Okrętów i Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych. "Orzeł" jest "na stanie" Dywizjonu Okrętów Podwodnych. Złośliwi nazywają go Dywizjonem Okrętu Podwodnego, bo na stanie marynarki jest tylko "Orzeł". Na dodatek dopiero kilka miesięcy temu zakończył się trwający kilkanaście miesięcy remont jednostki.
Rzecznik prasowy 3 Flotylli potwierdził, że doszło do niebezpiecznego zdarzenia z udziałem innej jednostki. Nie nastąpiło jednak zderzenie "Orła" z zerwanym z cumy, wycofanym z użycia niszczycielem min.
Warunki pogodowe były tak złe, że w trybie alarmowym wezwano załogi, przygotowując okręty do ewentualnego wyjścia z portu. Było to - wedle zapewnień - najwłaściwsze rozwiązanie mające uchronić okręty przed ewentualnymi uszkodzeniami na skutek obijania o nabrzeże. Sztorm, jak podaje rzecznik 3 Flotylli sięgał 10 stopni w skali Beauforta.
Ciekawa jest jednak dalsza część odpowiedzi.
Podczas realizacji przygotowań, gdy na pokładzie ORP "Orzeł" przebywała już załoga okrętu z jego dowódcą, doszło do zerwania się cum wycofanego z eksploatacji byłego okrętu projektu 206FM (ex-niszczyciel min), który to znajdował się przy innym nabrzeżu. Obiekty te znajdują się obecnie na stanie Agencji Mienia Wojskowego i nie przebywa na nich służba dyżurna. Obiekt 206FM pod wpływem bardzo silnego wiatru zdryfował w kierunku pirsu, przy którym cumuje ORP "Orzeł", uderzając pirs w pobliżu części rufowej okrętu - brzmi odpowiedź.
Można zadać pytanie, dlaczego jednostki będące na stanie Agencji Mienia Wojskowego nie zostały właściwie zabezpieczone? Oraz dlaczego wciąż przebywały w porcie w momencie sztormu? Gdyby faktycznie doszło do zniszczenia "Orła" z takiego powodu, byłby to przykład niekompetencji.
W momencie, gdy program pozyskania nowych jednostek dopiero rusza z wielkim mozołem, pozbawienie Marynarki jedynego sprawnego okrętu podwodnego zakrawałoby na kuriozum.
Tym razem skończyło się na strachu. Oficer prasowy 3. Flotylli dodaje, że w poniedziałek do Orła zeszli nurkowie z dywizjonu Okrętów Wsparcia. Dokonali przeglądu podwodnej części kadłuba ORP "Orzeł", w tym śruby okrętowej oraz sterów.
Nie stwierdzono uszkodzeń. Ze zdarzenia jednak powinny zostać wyciągnięte wnioski, a obiekty, na które w momencie sztormu nie może wejść służba dyżurna - usunięte z portu.
Łukasz Maziewski, dziennikarz o2
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.