Zaczęło się niewinnie. "U nas ostatnio stali żołnierze na skrzyżowaniu, miałyśmy więcej zupy, mówię do koleżanki: "Chodźmy przejść się, zanieść tego ciepłego jedzenia"" - powiedziała "Faktowi" pani Joanna.
A teraz? W Domu Pielgrzyma w Muzułmańskiej Gminie Wyznaniowej Bohoniki od rana pełne ręce roboty. W poniedziałek do gotowania zgłosiły się panie Teresa, Oliwka i dwie Joanny.
Wspólnymi siłami, by pomóc żołnierzom
Ale gotują nie tylko muzułmanki. Pomaga im również pani Joanna Raćko, która jest katoliczką.
Wszystko na zupę dostaliśmy od dobrych ludzi. Darują nam ziemniaki, kapustę, marchewkę, cebulę, buraki, makarony, ryże. Podstawowe produkty, żeby ugotować tę zupę dla żołnierzy. Lokalna społeczność, szkoły, prywatne osoby, przywożą nam wszystko w darach. Ciepły posiłek to ciepły posiłek, każdy chce zjeść, stojąc na tym zimnie. Wystać tyle godzin to przecież nic łatwego – opowiada dziennikowi.
Żołnierze są niezwykle wdzięczni za hojność mieszkańców Podlasia. A pani Joanna... jest wdzięczna za ich służbę. Bo, jak sama mówi, migrantów trochę się boi, ale w żadnym wypadku ich nie potępia.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.