Portal "Moscow Times" przekazał informację, że Kreml chce jednostronnie zmienić morskie granice z Finlandią i Litwą na Bałtyku. Potrzebę zmian Rosja uzasadniała tym, że ustalone w 1985 roku granice "nie w pełni odpowiadają aktualnym uwarunkowaniom geograficznym" związanym choćby ze zmieniającą się linią brzegową.
Ostatecznie projekt usunięto z bazy aktów prawnych. Jewgienij Fiodorow z rządzącej Jednej Rosji stwierdził, że projekt wycofano, bo "wymaga dopracowania". Polityk zapowiedział, że sprawa jeszcze wróci na agendę.
Wprowadzenie aktu, a następnie jego wycofanie wywołało wiele pytań o faktyczny cel, jaki temu przyświecał. Próby odpowiedzi na to pytanie podjął się kmdr por. rez. Maksymiliana Dura. W rozmowie z "Faktem" wojskowy stwierdził, że mogło chodzić o odwrócenie uwagi Zachodu od sytuacji na Ukrainie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rosjanie próbują za wszelką cenę odwrócić uwagę od Ukrainy. Prawdopodobnie chodziło o to, żeby się bardziej nie skompromitować, więc się z tego wycofali — stwierdził.
Wojskowy stawia sprawę jasno
Komandor Dura podkreślił, że Rosja uzurpuje sobie prawo do regulowania kwestii związanych z przebiegiem granic na Bałtyku. Jak wskazuje, celem Rosjan jest połączenie wód terytorialnych wokół zagarniętych w 1940 roku wysp z wodami "Rosji terytorialnej".
I zamierzają to zrobić kosztem wód terytorialnych państw sąsiednich. Ale to, że oni chcą, to nie znaczy, że mogą — ocenia wojskowy.
Dura podkreślił, że tego rodzaju spory się zdarzają i same w sobie nie są niczym niezwykłym. Dodał jednak, że w tym wypadku Rosja działa jednostronnie bez porozumienia z krajami, których sprawa dotyczy. Wojskowy nie wyklucza, że sprawa wróci, kiedy Rosjanie "poczują się na tyle silni, by móc to wymusić siłą".
Czytaj też: Ukrainiec zadzwonił do Rosjanki. Aż zakryła twarz
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.