Viktor Orban w Wigilię podpisał dekret, jednocześnie sprawiając Polakom gwiazdkowy prezent. Dekret, na mocy którego XVI w. dziecięca zbroja polskiego króla powróci do prawowitego właściciela - do Polski.
Jak podają węgierskie media, zbroja może być warta krocie. Ile? Tego nie wie nikt i pewnie nie dowie się nigdy, bo to eksponat bezcenny.
Jednak jak zbroja należąca do Polski znalazła się w muzeum na Węgrzech? Ponoć to "dzieło przypadku". Sto lat temu sądzono, że należy do Ludwika II Jagiellończyka, węgierskiego króla. Zarówno on, jak i Zygmunt II August otrzymali podobne zbroje, wykonane w tym samym mieście - w Innsbrucku. Potem ustalono, że zbroja ta, to zbroja polskiego króla. Udało się to dzięki inicjałom znajdującym się na pancerzu: "SE". "S" - od "Sigmund", i "E" od "Elisabeth" - królowej i małżonki władcy.
Zbroja jest piękna, bogata w zdobienia i ornamenty. Została wykuta przez kowala Jorga Seusenhofera. Ma wysokość około 150 cm. Jej stan jest idealny.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.