Zdarzenie miało miejsce w miniony poniedziałek. To wtedy niezidentyfikowany obiekt wleciał na teren Polski ze strony Ukrainy. Według nieoficjalnych doniesień, może chodzić o dron typu Shahed wykorzystywany przez Rosjan w atakach na Ukrainę.
Od momentu pojawienia się obiektu w polskiej przestrzeni powietrznej, dowództwo wojskowe było w pełnej gotowości. Poderwane zostały myśliwce i śmigłowce. Przygotowane były także naziemne systemy obrony powietrznej, o czym poinformował rzecznik prasowy Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych Jacek Goryszewski.
Od momentu wejścia w polską przestrzeń powietrzną podjęto próby weryfikacji wizualnej obiektu w celu identyfikacji przed ewentualną neutralizacją. Niestety z uwagi na panujące warunki atmosferyczne nie udało się go jednoznacznie zidentyfikować, co uniemożliwiło podjęcie decyzji o jego zestrzeleniu - poinformowało Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zgodnie z prawem, aby można było zestrzelić obiekt w czasie pokoju, wymagana jest tzw. "identyfikacja wizualna". Wojsko musi mieć pewność, że nie strzela np. do jednostki cywilnej. Tym razem tej pewności zabrakło.
Obiekt był obserwowany od godziny 6:43, jednak ostatecznie wojsko straciło z nim kontakt około godziny 7:00.
Trwają poszukiwania obiektu
Od początku tygodnia trwają intensywne poszukiwania, w które zaangażowano Wojska Obrony Terytorialnej (WOT). Do dnia wczorajszego przeszukano około 142 km² terenu, a działania te mają na celu zlokalizowanie i ewentualnie zneutralizowanie zagrożenia.
W sobotę 31 sierpnia, rzecznik prasowy Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych, mjr Ewa Złotnicka, poinformowała, że poszukiwania były kontynuowane w powiecie zamojskim. Żołnierze WOT przeszukali obszar o powierzchni około 30 km², w tym miejscowości Łabuńki Pierwsze, Łabuńki Drugie, Jarosławiec oraz okolice. Przeszukiwania będą trwały dalej, co zostało potwierdzone przez mjr Złotnicką.
W poszukiwaniach bierze udział ponad 200 żołnierzy, którzy przeczesują teren w poszukiwaniu obiektu. W czwartek dowódca operacyjny gen. Maciej Klisz ogłosił zawieszenie poszukiwań z użyciem śmigłowców wojskowych, choć działania naziemne mają trwać do 2 września.
Czytaj więcej: Rosjanie stracili nowoczesnego drona. Cios dla Putina.
Obecnie nie ma pewności, czy obiekt nadal znajduje się na terytorium Polski, czy też mógł opuścić kraj. Służby wojskowe nie wykluczają, że dron mógł zawrócić i opuścić polską przestrzeń powietrzną. Poszukiwania jednak nadal trwają, a zaangażowanie wojska i jego determinacja w rozwiązaniu tej sprawy podkreśla, jak poważnie traktowane są wszelkie incydenty naruszające bezpieczeństwo kraju.