Michał Senajko, który na swoim profilu na platformie X zamieszcza komentarze i wiadomości ze świata militariów, geopolityki i historii, opisał jedno ze starć na froncie między siłami rosyjskimi i ukraińskimi. Starcie niecodzienne, szarżę rodem z czasów świetności kawalerii.
Jak stwierdził, starcie amerykańskiego Bradleya w ukraińskich barwach oraz rosyjskiego transportera BTR, przebiegły niezgodnie z jakimikolwiek zasadami współczesnej sztuki wojennej.
Widzimy na nagraniu, jak oba pojazdy jadą wprost na siebie, niczym "kawalerzyści z czasów minionych". Wszystko kończy się minięciem się w niewielkiej odległości i walką, z której Rosjanie nie wyszli cało.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zamiast wojskowej precyzji, w tym przypadku górę wziął wschodni temperament.
M2A2 Bradley wyszedł z tego starcia obronną ręką, ale ciężko się temu dziwić - od swojego przeciwnika jest znacznie lepiej opancerzony i dysponuje celniejszym uzbrojeniem głównym, jakim jest 25 mm armata automatyczna M242 Bushmaster. Rosjanie po prostu nie mieli w tej szarży żadnych szans i zginęli w boju.
W wyniku starcia prowadzony przez Rosjan BTR-82A przyjmuje serię trafień, jaka zdaniem autora analizy niewątpliwie dokonała sporych zniszczeń wewnątrz pojazdu. Widać zresztą ciągnący się za pojazdem dym, gdy zjeżdża już z drogi, na której doszło do konfrontacji. Z kolei z jego zewnętrznej części spada jeden z rosyjskich żołnierzy, który jechał na nim "na oklep".
Według jednego z amerykańskich weteranów, który przyjrzał się nagraniu ze starcia, Ukraińcy powinni zachowywać większe odstępy między pojazdami, a także wykorzystywać uzbrojenie Bradleya w celu namierzania przeciwnika z dużych odległości.
Starcie Bradleya z BTR-82A zapewne przyniosło prowadzącym go Ukraińcom wiele satysfakcji, ale potencjał wojskowy tej maszyny nie został tutaj wykorzystany nawet w połowie. Tak czy siak, wyszli z potyczki zwycięsko, w przeciwieństwie do wrogów. Rosjanie polegli i wrócą do kraju w trumnach. Tak jak tysiące towarzyszy broni.