Istnienie posiadłości Władimira Putina nad Morzem Czarnym ujawnili aktywiści z Fundacji Aleksieja Nawalnego. Opublikowali oni w serwisie YouTube materiał pod tytułem: "Pałac dla Putina. Historia największej łapówki". W rezultacie sam pałac zniknął z rosyjskich map i nie wrócił na nie aż do dzisiaj. Da się go odnaleźć jednak na Google Maps - nad tą platformą Putin nie ma władzy.
Pałac Putina na Google Maps. Gdzie jest prezydent Rosji?
Istnienie pałacu Władimira Putina zostało niedawno przypomniane w wyniku emisji dokumentu "Pałac Putina". Film pojawił się na kanale TVP1 i zaprezentowano na nim zdjęcia wykonane dronem, który przelatywał nad pałacem w Gelendżyku nad Morzem Czarnym.
Przeczytaj także: Przerażające wideo z Irpienia. Tak Rosjanie strzelają do cywili
Jak podano w dokumencie, jeszcze w 2021 roku pałac w Gelendżyku był największą prywatną posiadłością w całej Rosji. Ma aż 17 691 m2, a za jego zbudowanie odpowiadają prywatni inwestorzy oraz państwowe firmy. Rzekomo zrobili to właśnie dla Władimira Putina i jego rodziny, jednak Kreml stanowczo zaprzeczył podobnym rewelacjom.
Przeczytaj także: Rosjanie chcieli zaprotestować. Reakcja generała mówi wszystko
Kreml przekonuje, że właścicielem pałacu jest "prywatny przedsiębiorca". Kilka tygodni po wydaniu oświadczenia za jej posiadacza podał się szkolny kolega Władimira Putina – Arkadij Rotenberg. Niewiele osób dało mu jednak wiarę.
Budowa pałacu – zgodnie z ustaleniami aktywistów z Fundacji Aleksieja Nawalnego – pochłonęła ponad 100 mld rubli (ok. 5 mld zł, biorąc pod uwagę przelicznik rubla na złotówkę w styczniu 2021 r.). Co ciekawe, w trakcie prac popełniono liczne błędy, a znaczną część funduszy pochłonęło ich późniejsze naprawienie. Do dyspozycji mieszkańców pozostają m.in. prywatna cerkiew, dwa lądowiska dla śmigłowca czy hala sportowa z lodowiskiem do gry w hokeja.
Przeczytaj także: Rosjanie nie zdają sobie sprawy z jednego. "Nie mają żadnych szans"
Prawdopodobnie Władimir Putin nie zdecydował się na przeczekanie zagrożenia właśnie w pałacu w Gelendżyku. Ze względu na rozgłos, jaki towarzyszy tej lokalizacji, prezydent Rosji byłby w niej łatwym celem dla ewentualnych zamachowców. Szczególnie że mimo wymazania posiadłości z rosyjskich map wciąż można ją odnaleźć na Google Maps.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.