8 listopada w USA odbyły się wybory środka kadencji. Do obsadzenia były wszystkie miejsca w Izbie Reprezentantów (435) oraz jedna trzecia miejsc w Senacie. Ponadto w wielu stanach Amerykanie wybierali również gubernatorów. Wybory mają duże znaczenie, gdyż zdecydują o tym, jaką swobodę działania będzie miał prezydent USA Joe Biden przez drugą połowę swojej kadencji. Liczenie głosów nadal trwa, jednak wiadomo, że demokraci mają jak na razie dwa miejsca mniej od republikanów.
Nieżyjący kandydaci wygrali wybory
Podczas okresu przedwyborczego doszło do niespodziewanej sytuacji. W trakcie swojej kampanii zmarł Anthony "Tony" DeLuca. Demokrata będący najdłużej urzędującym przedstawicielem stanu Pensylwania przegrał 9 października z chorobą. Pomimo śmierci polityka na niespełna miesiąc przed wyborami 85-latek był już zgłoszony jako kandydat, dlatego wyborcy mogli na niego zagłosować. Polityk wygrał swoje ostatnie wybory zza grobu, zdobywając 85 proc. oddanych głosów.
Chociaż jesteśmy niesamowicie zasmuceni stratą przedstawiciela Tony'ego DeLuca, jesteśmy dumni widząc, że wyborcy nadal okazują zaufanie zarówno jemu jak i jego zaangażowaniu na rzecz wartości demokratycznych, wybierając go pośmiertnie – napisał komitet ds. kampanii Demokratów w Pennsylvania House na Twitterze.
O dziwo DeLuca nie był jedyną osobą, która wygrała pośmiertnie tegoroczne wybory. 25 października media obiegła informacja o śmierci Barbary Cooper. Wieloletnia przedstawicielka Izby Reprezentantów z ramienia demokratów również odniosła pośmiertne zwycięstwo.
Czytaj także: Rosyjski polityk na froncie. Prawie na nią wjechał
Wyborcy zagłosują drugi raz
Pośmiertne zwycięstwo obu kandydatów nie oznacza, że ich miejsca pozostaną nieobsadzone. Zarówno w jednym, jak i drugim przypadku, zorganizowane zostaną specjalne wybory, które odbędą się w dodatkowych terminach.