O sprawie pisze tabloid "Fakt". Dziennik rozmawiał z policjantem Adamem Dembińskim z Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi, który wytłumaczył schemat działania złodziei. Podał też, w jakich miejscach warto chować kosztowności, by te podczas włamania do naszego mieszkania nie padły łupem rabusiów.
Przestępca działa szybko i w amoku. Zawsze zagląda w pewne, konkretne miejsca
"Fakt" przypomina, że większość osób, chcąc zabezpieczyć się przed okradzeniem, chowa pieniądze standardowo pomiędzy książki leżące na półce lub do kosza na pranie. Niektórzy ludzie umieszczają je pod siedziskiem krzesła lub w rozsuwanym stole. Z kolei do bieliźniarki lub półek z ubraniami kryją swoje szkatułki z cenną biżuterią.
Złodziej dobrze zna te skrytki i dosłownie jedną ręką wyrzuca całą zawartość szaf, półek i mebli na ziemię, a następnie zgarnia do kieszeni łupy, które wypadły.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Chowając kosztowności, trzeba myśleć jak złodziej – gdzie bym szukał, gdybym chciał samego siebie okraść. Nie wybierajmy tych miejsc. Radzimy nawet, żeby przedmiotów o dużej wartości nie chować w "sekretnych" miejscach, które złodzieje i tak doskonale znają - mówi dla "Faktu" Dembiński.
Policjant radzi też, by na kosztowności lepiej wynająć skrytkę bankową, a pieniądze zdeponować w banku. "Jeśli te rzeczy trzymamy w domu, dobrze jest przygotować mały sejf w ukrytym miejscu albo zbudować skrytkę. Opisy przygotowania takich tajemnych magazynów na precjoza znajdziemy w internecie" - dodaje mundurowy dla tabloidu.
"Fakt" podkreśla również, że nie powinno zapominać się o ubezpieczeniu mieszkania od włamania. "Nawet jeśli nie zostaniemy okradzeni, polisa pokryje koszty naprawy. Można zamontować w domu monitoring. Nie jest to drogie urządzenie, a w razie włamania pozwoli nam – policji – na zidentyfikowanie sprawcy" - przyznaje Dembiński.