Już na wstępie ks. Zmuda wyjaśnia, że rzeczywiście wizyt związanych z kolędą jest coraz mniej. Wynika to z wielu aspektów, nie tylko laicyzacji społeczeństwa. Wśród powodów mniejszej liczby wizyt są np. dynamiczny tryb życia czy krótkookresowy wynajem mieszkań.
Na liczbę kolęd wpłynęła także pandemia COVID-19. Niektórzy odzwyczaili się od księdza u progu swych drzwi. Nie zmieniła się natomiast istota świątecznej wizyty duszpasterskiej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nadal ważna jest tradycja. Wchodzimy do domu, wspólnie się modlimy i chcemy zorientować się, jak żyją nasi parafianie. To ważny etap w roku Kościoła - wyjasnia proboszcz w rozmowie z o2.
Idziemy w sposób tradycyjny, wchodzimy, modlimy się, chcemy się zorientować, jak żyją parafianie, jakie mają potrzeby, problemy, myśli. Kolęda bardzo jednoczy - mówi ks. Wenancjusz Zmuda
Proboszcz bydgoskiej parafii nie ma negatywnych wspomnień z kolędy. Co więcej, wskazuje, że bardzo ciekawe są np. wizyty u mieszkających w Polsce Ukraińców.
Chociaż liczba wizyt zmniejsza się, to te, których doświadczam są nadal wspaniałe. Bardzo dobrze wspominam np. trzy kolędy ukraińskie. Było miło i rodzinnie. W naszej parafii jest zresztą wielu obcokrajowców. Wyglądają na życzliwych ludzi, chociaż nie mieliśmy okazji do bliższego poznania - dodaje kapłan.
Ksiądz zaznacza, że ciężko dziś określić średni czas kolędy. Wszystko zależy od tego, jakie podejście do wizyty mają parafianie i gdzie odbywa się wizyta duszpasterska.
Zupełnie inaczej chodzi się po blokach, zupełnie inaczej po domach jednorodzinnych. Niezależnie od wszystkiego, zawsze jednak trzeba poświęcić parafianom odpowiednią chwilę. Nie można zostawiać ich bez rozmowy - mówi nam ks. Zmuda.
"Inflacja wpłynęła na datki na kolędę"
Duchowny daje do zrozumienia, że kolęda w mieście znacznie różni się od tej, która odbywa się na wsi.
Mieszkańcy wsi częściej zachęcają do wspólnego posiłku czy dłuższego pobytu - zauważa kapłan.
Jednocześnie podkreśla, że "szklanka ciepłej herbaty to zawsze miły gest".
Nigdy nie odmawiam ciepłej herbaty. To bardzo miły gest, szczególnie w bardzo chłodne dni. Podczas takiej rozmowy przy herbacie widzę, w jakim stanie są moi parafianie. To bardzo istotne z duchownego punktu widzenia - dodaje proboszcz parafii Matki Boskiej Zwycięskiej w Bydgoszczy.
Według księdza Wenancjusza Zmudy "pieniądze nie są najważniejszym elementem kolędy", ale "istotnie pomagają w utrzymaniu parafii". Zaznacza też, że inflacja wpłynęła na wysokość datków.
Częściej zdarzają się datki w banknotach. Nie będę ukrywał, że jestem wdzięczny parafianom za dobrowolną pomoc. Oni bardzo dbają o naszą parafię, nie tylko w czasie świąt Bożego Narodzenia. Zaznaczę jednak, że w trudniejszym czasie zimowym ta pomoc przydaje się o wiele bardziej - twierdzi ksiądz, który podkreśla, że ogrzewanie parafii czy prąd kosztują i nie da się pominąć tych kwestii.
Jednocześnie — jak zauważa nasz rozmówca — liczba datków spada wraz z malejącą liczbą wizyt duszpasterskich w okresie świątecznym.