"Fakt" donosi, że szofer marszałek Sejmu Elżbiety Witek złamał przepisy we wtorek wieczorem. Podkreślono, że "gnał jak na zatracenie".
Po wywiadzie w telewizji Polsat marszałek wracała na wieczorny odpoczynek do sejmowego hotelu. Jej kierowca najwyraźniej uznał, że skoro wiezie taką "szychę", przepisy go nie dotyczą - zaznacza tabloid.
Później poinformowano, że szofer Witek przekroczył dopuszczalną prędkość o blisko 40 km/h. Ponadto przejechał przez skrzyżowanie na czerwonym świetle.
Czytaj także: Dramat Magdaleny Ogórek. Wystosowała apel do fanów
Co grozi za taki wybryk?
Okazuje się, że za taki wybryk grozi 6 punktów karnych i mandat od 300 do 400 złotych.
Tam, gdzie zatrzymałby się inny samochód jadący 50 km/h, to samochód pani marszałek jechałby jeszcze 86 km/h. Jeżeli przed samochodami byłby pieszy, to prawdopodobnie przeleciałby przez dach pojazdu - mówi "Faktowi" młodszy inspektor Wojciech Pasieczny, były policjant drogówki i ekspert w zakresie bezpieczeństwa na drodze.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Autor: MDO
Dziękujemy za Twoją ocenę!
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Które z określeń najlepiej opisują artykuł: