Departament Rolnictwa Stanów Zjednoczonych wydał ostrzeżenie w związku z  potwierdzonym pierwszym przypadkiem wykrycia koronawirusa u dzikiej norki. Urzędnicy twierdzą, że zainfekowaną dziką norkę znaleziono w "bezpośrednim sąsiedztwie" fermy futerkowej w amerykańskim stanie Utah, na której wybuchła epidemia.
Norki hodowlane są podatne na wirusa, a przypadki zakażenia koronawirusem odnotowano na fermach futer w Europie i USA. W Danii doprowadziło to do uboju milionów z nich w celu ograniczenia infekcji.
Jest to pierwsze wykrycie koronawirusa u "dzikiego zwierzęcia z wolnego wybiegu", które budzi obawy, że infekcja może rozprzestrzenić się między dzikimi norkami - mówi dr Dan Horton, ekspert weterynarii z University of Surrey w Wielkiej Brytanii.
Jednak jak zapewnia Służba Inspekcji Zdrowia Zwierząt i Roślin (APHIS) USDA obecnie nie ma dowodów na to, że wirus SARS-CoV-2 krąży wśród dzikich zwierząt.
Szczep wirusa wykryty u dzikich norek był identyczny ze szczepem znalezionym u norek trzymanych w niewoli na pobliskiej fermie norek. Żadne inne zwierzęta nie miały dotychczas wyniku pozytywnego, pomimo działań obserwacyjnych wokół zakażonych ferm w kilku obszarach Stanów Zjednoczonych - powiedział dr Dan Horton.
Zdaniem eksperta oznacza to, że trzeba podjąć bardziej rygorystyczny nadzór nad dzikimi zwierzętami, aby ograniczyć zasięg kolejnej epidemii. Norka często opuszcza fermę i samodzielnie żyje na wolności. Nawet wtedy może okazać się zagrożeniem zarówno dla ludzi jak i zwierząt, jeśli wirus rozprzestrzeni się na wolności.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.