"Delimitacja" jest pojęciem z zakresu międzynarodowego prawa, odnoszącym się do ustalenia przebiegu granicy państwowej. W tym przypadku chodzi o granicę morską między Rosją a Norwegią. Podpisany 12 lat temu traktat między państwami zakończył trwający 40 lat spór. Teraz, jeśli Rosja wypowie umowę, wojna może wybuchnąć na nowo.
Sprawa dotyczy fragmentu Morza Barentsa o powierzchni 175 tys. km kwadratowych. To tereny bardzo atrakcyjne ze względu na bogate zasoby ryb. Nie chodzi jednak tylko o połowy dorsza, karmazyna czy zębacza. Na Morzu Barentsa położone są także bogate złoża ropy naftowej i gazu. Tu prawdopodobnie jest clou problemu.
Traktat z 2010 r. zakładał, że transgraniczne złoża będą eksploatowane wspólnie. Wypowiedzenie porozumienia pozwoliłoby Rosji - w jej rozumieniu - na samodzielne zarządzanie i eksploatację kopalin. A w sytuacji międzynarodowych sankcji i zwiększenia sprzedaży surowców do Indii czy Chin dla kulejącej rosyjskiej gospodarki ma to kluczowe znaczenie.
Spór o tereny toczył się od lat 70. Ośrodek Studiów Wschodnich opisywał przy okazji podpisania traktatu, że zmniejszy to potrzebę obecności wojsk NATO w rejonie, ponieważ obniży się poziom napięcia między obydwoma krajami. Gdyby Rosja jednostronnie wypowiedziała porozumienie, napięcia te mogłyby wrócić. Co oznaczałoby dla Norwegii (i dla NATO) wypowiedzenie takiej umowy?
Konflikt, zapewne na początek "zamrożony", o zasoby w WSE (wyłącznej strefie ekonomicznej) na dalekiej północy. Interwencje norweskiej Straży Przybrzeżnej (Kystvakten) w stosunku do rosyjskich jednostek rybackich, badawczych, podejmujących próby eksploracji dna i ewentualnie zasobów szelfu kontynentalnego na obszarach uznawanych przez Norwegię za jej WSE - mówi o2.pl komandor Wiesław Goździewicz, ekspert w zakresie prawnych aspektów operacji NATO na szczeblu operacyjnym i strategicznym
Dokłada do tego możliwość eskalacji w już i tak napiętych relacjach między Rosją a Norwegią i ryzyko zbrojnego starcia, jeśli Rosjanie postanowią eskortować swoje jednostki rybackie/badawcze. Po czym przypomina, że w przeszłości, na potrzeby jednego z NATO-wskich ćwiczeń sojuszniczych, opracowany został podobny scenariusz, dotyczący Rumunii i jej złóż gazu na Morzu Czarnym, do których pretensje rościł sobie "silniejszy sąsiad".
Scenariusz taki, jak mówi Goździewicz, ma niezwykle wysokie prawdopodobieństwo eskalacji. Oznacza to, że niewielki początkowo incydent szybko może wyewoluować w duży spór, a nawet otwarty konflikt.
Norwegia: nie ma takiej możliwości
Trzeba w tym miejscu zaznaczyć, że nawet do samego wypowiedzenia traktatu jest jeszcze daleka droga. Norweskie MSZ, ustami swojej rzeczniczki Ane Havardsdatter, już uznało, iż traktat nie podlega jednostronnemu wypowiedzeniu, ponieważ taka możliwość nie została ujęta w postanowieniach dokumentu. Ale na wszystko są sposoby.
Rosja może sięgnąć po art. 56 Konwencji Wiedeńskiej o prawie traktatów. Artykuł ten dotyczy właśnie traktatów, które nie zawierają postanowienia dotyczącego jego wygaśnięcia i nie przewiduje wypowiedzenia ani wycofania się z niego.
Kolejny konflikt na linii NATO-Rosja?
Postanowienia traktatu można wypowiedzieć w trzech przypadkach. Jeśli ustalono, że strony miały zamiar dopuścić możliwość wypowiedzenia lub wycofania się, bądź prawa do wypowiedzenia lub wycofania się można domniemywać się z charakteru traktatu. Wreszcie - strona wypowiadająca powinna notyfikować co najmniej na dwanaście miesięcy naprzód swój zamiar wypowiedzenia traktatu lub wycofania z niego na podstawie pierwszej z zaznaczonych opcji.
Nie jest to jedyna droga. Rosja może jeszcze próbować udowadniać, że doszło po stronie norweskiej do na tyle istotnego naruszenia postanowień traktatu, że upoważnia to ją do przywołania tego naruszenia jako podstawy wygaśnięcia traktatu, bądź zawieszenia jego działania w całości lub w części. To z kolei art. 60 ww. Konwencji.
Art. 62 Konwencji przewiduje z kolei, że jeśli doszło do zasadniczej zmiany okoliczności, jaka nastąpiła w stosunku do tych, które istniały w czasie zawarcia traktatu, i jaka nie była przewidziana przez strony, a istnienie tych okoliczności stanowiło istotną podstawę zgody stron na związanie się traktatem, również można byłoby próbować wypowiedzenia jego założeń. W tym przypadku pretekstem mogłaby być np. trwała zmiana granic lodowca arktycznego, umożliwiająca eksplorację niedostępnych wcześniej złóż.
Oczywiście spowoduje to powstanie sporu między oboma krajami co do możliwości wypowiedzenia/wycofania się, który zapewne ostatecznie trafi do trybunału arbitrażowego ad hoc powołanego przez strony zgodnie z postanowieniami załącznika II do tego traktatu - konkluduje kmdr Goździewicz.
Reasumując: w nieoczekiwany sposób łatwo może się pojawić kolejny w Europie konflikt na linii NATO-Rosja. Precyzyjne wytyczenie granicy na morzu jest bardzo trudne. Łatwo z kolei o "niezamierzone" naruszenie wód, do których roszczą sobie prawa oba kraje. Przy wysokim napięciu, o błąd - lub prowokację - nietrudno. A spirala konfliktu może nakręcić się bardzo szybko.