Proces Roberta J., oskarżonego o brutalne zabójstwo i oskórowanie studentki Katarzyny Z., zbliża się do finału. Krakowski sąd zapowiedział, że ostateczny wyrok zostanie ogłoszony pod koniec października. Jak donosi "Fakt", aktualnie trwają ostatnie przesłuchania świadków, w tym sąsiadek oskarżonego, matki i córki, które wcześniej posiadały status świadków incognito.
Kobiety zdecydowały się jednak złożyć jawne zeznania, co może mieć istotny wpływ na przebieg procesu. W środę, 2 października swoje zeznania kontynuowała kobieta, która w chwili popełnienia zbrodni miała zaledwie 7 lat. Z jej relacji wynika, że jako dziecko często odwiedzała dom Roberta J. na zaproszenie jego ojca.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kobieta wyznała również, że uważała Roberta J. za dziwaka. Dodała, że kiedyś razem z matką spotkała go na klatce schodowej w towarzystwie młodej kobiety. Kilka lat później, oglądając program telewizyjny, rozpoznała wizerunek zamordowanej Katarzyny Z.
Obie kobiety odniosły wrażenie, że spotkana na klatce schodowej młoda kobieta wyglądała na odurzoną lub będącą pod wpływem środków psychoaktywnych. Dodatkowo, według relacji 7-letniej wówczas dziewczynki, późnym wieczorem tego samego dnia widziała przez wizjer drzwi, jak ktoś wynosi z mieszkania oskarżonego czarne worki, co mogło mieć związek z ukryciem ciała ofiary.
Proces "Skóry" powoli dobiega końca
W procesie dotychczas zeznania złożyło kilkudziesięciu anonimowych świadków. Choć obrona poddaje w wątpliwość wiarygodność tych dowodów, prokuratura zaznacza, że właśnie dzięki zachowaniu anonimowości świadkowie byli w stanie ujawnić więcej szczegółowych informacji.
Czytaj także: Awaria w mBanku. Klienci na minusie! "Przepraszamy"
- Dowiedzieliśmy się, że oskarżony znęcał się nad zwierzętami i nienawidził kobiet o rudych i blond włosach. Wiemy również, że interesował się zwłokami, obserwował sekcje zwłok i dopytywał lekarzy o to, jak spuszcza się krew z ciała lub co dzieje się z wnętrznościami - mówił przed sądem prokurator Piotr Krupiński, cytowany przez "Gazetę Krakowską".
Skórę studentki znaleziono w Wiśle
Katarzyna Z. miała zaledwie 23 lata, gdy zginęła. Przez długi czas była uznawana za zaginioną, a jej bliscy oraz policja bezskutecznie próbowali ją odnaleźć. Przełom nastąpił dopiero dwa miesiące po jej zniknięciu, kiedy załoga barki pływającej po Wiśle natrafiła na niepokojące znalezisko. Śruba napędowa łodzi zaplątała się w coś, co okazało się fragmentem ludzkiej skóry. Po dokładnym zbadaniu odkryto, że morderca uszył z tego materiału płaszcz, a w kolejnych dniach odnaleziono następne części ciała studentki.
Jak donosi "Fakt", przez wiele lat śledztwo nie przynosiło rezultatów. Policja nie była w stanie ustalić tożsamości zabójcy. Dopiero po 18 latach śledczy natrafili na trop, który doprowadził ich do podejrzanego. Okazał się nim Robert J., który został zatrzymany po tym, jak monitoring zamontowany na cmentarzu przy grobie Katarzyny Z. zarejestrował, że mężczyzna regularnie odwiedzał to miejsce. Obecnie 58-letni Robert J. nigdy nie wyjaśnił, dlaczego pojawiał się na cmentarzu.
Robert J. został nieprawomocnie skazany na dożywocie, jednak wciąż toczy się proces apelacyjny. Mężczyzna konsekwentnie zaprzecza, że ma cokolwiek wspólnego z morderstwem. Jego sprawa była wcześniej rozpatrywana przed Sądem Okręgowym w Krakowie, ale proces odbywał się z wyłączeniem jawności. Jak informuje "Fakt", nawet uzasadnienie wyroku zostało utajnione. Obecnie nowy proces jest już jawny. Ostateczny wyrok zostanie ogłoszony 31 października 2024 roku.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.